Podczas gdy pandemiczny chochół tańcuje w najlepsze na dogorywających konwulsyjnie wolnościach obywatelskich i zdrowym rozsądku, w tle, gdzieś na granicy uwagi zbesztanych propagandą społeczeństw, pełznie poczwara klimatystycznych utopii.
Dokąd dopełznie? W co się przepoczwarzy?
Właściwie wiemy.
Jeśli kiedykolwiek czuliście dyskomfort na myśl o segregacji sanitarnej i paszportach covidowych, to “wielkie umysły” tego świata mają już dla Was kontynuację: paszporty węglowe i segregację klimatyczną.
Ile kosztuje prawo do oddychania?
Niedawno, bo 16 sierpnia 2021 w magazynie Nature pojawił się artykuł o wdzięcznym tytule “Powrót do dyskusji o indywidualnych uprawnieniach do emisji CO2” (ang. Personal carbon allowances revisited).
Z tekstu dowiadujemy się, że:
[…] ostatnie postępy w rozwoju sztucznej inteligencji na rzecz zrównoważonego rozwoju, wraz z koniecznością niskoemisyjnej odbudowy [świata] po kryzysie COVID-19, otwierają nowe możliwości dla [wdrożenia] indywidualnych uprawnień do emisji CO2 [(dalej PCA)]. […] Doszliśmy do wniosku, że PCA mogą być testowane w wybranych, świadomych klimatu, zaawansowanych technologicznie krajach…
Dalej czytamy, że “wszyscy dorośli otrzymaliby równe, zbywalne uprawnienia do emisji dwutlenku węgla, które z czasem ulegają zmniejszeniu zgodnie z celami krajowymi”.
Czego miałyby dotyczyć te uprawnienia?
Otóż, według autorów emisje dwutlenku węgla przez osoby fizyczne miałyby być związane z podróżami, ogrzewaniem pomieszczeń, ogrzewaniem wody i energią elektryczną”. “Bardziej ambitne” plany dotyczą rozszerzenia “uprawnień” m.in. na pożywienie i usługi.
Co, jeśli ktoś wyczerpie swój “przydział”? Oczywiście będzie mógł “dokupić” dodatkowe “jednostki” uprawnień do emisji na “rynku uprawnień emisyjnych dla osób fizycznych” od innych osób fizycznych posiadających “nadmiar”. A kogo będzie stać na taki zakup? Wiadomo kogo.
Dalej już z górki.
Podatek od dzieci i oddychania.
Od COVID-19 do CLIMATE-21
Pomysł wykorzystania pandemii SARS-CoV-2 do przeprowadzenia rewolucji cywilizacyjnej zaszczepił w publicznej świadomości Klaus Schwab, prezes Światowego Forum Ekonomicznego przekonując, że “Pandemia stanowi rzadkie, ale wąskie okno możliwości do refleksji, ponownego zaprojektowania i zresetowania naszego świata”.
Proces jest już w toku, a przejście od walki z pandemią COVID-19 do walki z pandemią CLIMATE-21 odbywa się niepostrzeżenie.
Zaledwie na początku tego tygodnia w ponad dwustu dziennikach medycznych z całego świata praktycy medycyny (w tym dentyści) jęli wzywać do podjęcia nadzwyczajnych działań w celu ograniczenia wzrostu temperatury na świecie, przywrócenia bioróżnorodności i ochrony zdrowia.
Z apelu dowiadujemy się, że “równość rezultatu” (ang. equity) powinna być w centrum światowej odpowiedzi na kryzys, a w celu jej osiągnięcia konieczne jest “bezprecedensowe finansowanie walki z kryzysem środowiskowym”, porównywalne do finansowania udzielonego przez wiele państw w obliczu pandemii SARS-CoV-2, przeobrażenie systemów komunikacji, miast, produkcji i dystrybucji pożywienia, itp. A wszystko to pod okiem “globalnej koordynacji”.
W jaki sposób lekarze stali się nagle ekspertami od klimatu i transformacji cywilizacyjnej? W najprostszy: CTRL+C, CTRL+V.
Dzięki innym dzielnym uczonym wiemy też, że najlepszymi sposobami walki z klimatem są posiadanie mniejszej liczby dzieci, wstrzemięźliwość od podróży samolotem i pozbycie się samochodu.
Komisja Europejska ogłosiła swoje wielkie plany transformacji społeczeństw już 14 lipca bieżącego roku. Pakiet klimatyczny pod enigmatyczną nazwą Fit for 55 przewiduje, że do 2050 Unia Europejska ma osiągnąć zerową emisję gazów cieplarnianych.
Cel, jak zawsze, szczytny. Pytanie tylko, w jaki sposób? Ursula von der Leyen wyjaśnia, że “chodzi o zmianę całego trybu życia”, a Frans Timmermans pokrzepia, że “nie będzie łatwo, ale musimy mieć odwagę, żeby to zrobić”. W kontekście “paszportów węglowych” najistotniejsza wydaje się jednak wypowiedź Przewodniczącej Komisji: “Emisja CO2 musi mieć pewną cenę, która będzie motywowała konsumentów i producentów, by wybierali rozwiązania czyste. […] Będziemy wzmacniali system handlu emisjami, rozszerzymy go również o dodatkowe sektory”.
Czy Komisja Europejska pójdzie za ciosem i wprowadzi “paszporty węglowe” na modłę aktualnych szczepionkowych? Dlaczego by nie? Wszak pandemia SARS-CoV-2 unaoczniła wystarczająco spostrzegawczym obserwatorom prosty mechanizm kształtowania opinii publicznej, dzięki któremu sami zaczniemy się domagać ograniczenia własnych praw.
Jak zniewolić ludzi, aby prosili o dokładkę?
Pierwszym krokiem jest uformowanie opinii publicznej poprzez wykorzystanie tzw. heurystyki dostępności.
Heurystyki to mentalne uproszczenia stosowane przez ludzi do szybkiego kształtowania osądów, podejmowania decyzji i znajdowania prostych rozwiązań złożonych problemów. Heurystyka dostępności polega na przypisywaniu większego prawdopodobieństwa zdarzeniom, które łatwiej przywołać z pamięci. Ponieważ dramatyczne i gwałtowne wypadki są częściej wspominane w mediach, to mają większą dostępność poznawczą.
Tak jak od marca 2020 dzień w dzień straszy się statystyką osób zakażonych i umarłych na COVID-19, tak samo media będą serwować odbiorcom nieustanne seanse na temat katastrof środowiskowych: pożary w Australii, Grecji, huragany na wybrzeżach Stanów Zjednoczonych i Afryki, nadmierne opady, susze, zbyt długie zimy, zbyt krótkie zimy, migracje dzikich zwierząt roznoszących choroby, brak dostępu do wody pitnej w Afryce, podnoszenie poziomu oceanów, itp.
W rezultacie, odbiorcy zaczną mieć poczucie, że katastrof środowiskowych jest z dnia na dzień coraz więcej, a dla wielu będą to zjawiska całkowicie nowe, jakby wcześniej nie występowały w przyrodzie. Nie będzie miało znaczenia, czy jest ich w rzeczywistości więcej lub mniej w porównaniu do przeszłości, chociaż dziennikarze zadbają, aby odpowiednia narracja została poparta przekonującymi wykresami.
W międzyczasie, cenzura prewencyjna big techu zadba, aby znalezienie alternatywnych źródeł informacji było maksymalnie utrudnione. Media społecznościowe zbanują nieprawomyślnych – skoro można z dnia na dzień wymazać z kart historii Prezydenta USA, to można każdego. Amazon i Microsoft odmówią świadczenia usług hostingowych platformom grającym inną nutę, a Apple i Google zablokują niewygodne aplikacje ze swoich sklepów. Wikipedia ometkuje uczonych o odmiennych poglądach jako “kontrowersyjnych”, a rządy i korporacje dzięki grantom doprowadzą do wysypu badań potwierdzających “właściwe” hipotezy.
W efekcie, w głowie odbiorcy uruchomią się kolejne heurystyki: myślenie grupowe (“wszyscy tak mówią, więc musi to być prawda”) oraz wiara w autorytet (“trzeba wierzyć uczonym”), a wobec skomasowanego ataku jednej narracji za pośrednictwem wszystkich możliwych środków komunikacji, nawet najbardziej odporna na propagandę osoba w końcu ulegnie. A warto dodać, że nie tylko nie ma osób całkowicie odpornych na propagandę, ale większość jest zdecydowania na nią podatna.
Tak zaszczuty i zamknięty w bańce informacyjnej człowiek zacznie sam domagać się rozwiązania problemu, aby zredukować napięcie wewnętrzne.
Dokładnie ten mechanizm wykorzystano w przypadku blokad (ang. lockdown) w 2020 i 2021 roku. Rządy dookoła świata najpierw wprowadziły blokady lub dotkliwe restrykcje, a następnie zaproponowały rozwiązanie problemu w postaci paszportów szczepionkowych i segregacji sanitarnej przekonując, że tylko przez “masowe wyszczepienie” można uniknąć kolejnych blokad (które, jak wiadomo, pojawiają się w przyrodzie spontanicznie).
“Szczepionką” na “pandemię CO2” będzie technologia.
Wiele dobrowolnych aplikacji na smartfony już teraz może rejestrować osobiste podróże i zrozumieć środek transportu na podstawie prędkości i trajektorii użytkownika. Nie jest też nowością modelowanie zachowań żywieniowych na podstawie lokalizacji. Dzięki temu i innym wynalazkom lada moment będzie można oszacować emisję CO2 jednostki na podstawie historii jej aktywności rejestrowanej przez smartfony w czasie rzeczywistym.
Z kolei aplikacje do śledzenia kontaktów z osobami zakażonymi COVID-19 wdrożone w krajach Azji, takich jak Chiny, Tajwan czy Korea Południowa pozwoliły przetestować na wielką skalę efektywność algorytmów, które w przyszłości posłużą do innych form inwigilacji.
Za moment posiadanie przy sobie smartfona z odpowiednią aplikacją będzie obligatoryjne, a kto nie podda się dyktatowi, zostanie okrzyknięty szurem, terrorystą lub spotka się z ciężką pięścią aparatu scentralizowanej władzy.
Tak jak ma to miejsce w przypadku paszportów szczepionkowych
Wyrażasz sceptycyzm wobec przymusowi szczepień? To jesteś “antyszczepem”, mordercą i foliarzem. Nie ma znaczenia, że posiadasz już naturalną odporność po przebyciu infekcji albo nazywasz się Martin Kulldorff, Jay Bhattacharya lub John Ioannidis i wykładasz na Uniwersytecie Stanforda lub Harvarda.
Nie ma i nie będzie miejsca na merytoryczną i zniuansowaną dyskusję w epoce Instagrama i TikToka.
Czy grozi nam bezmięsna utopia?
Jednym z niepokojących sygnałów nadchodzących zmian jest wzmagająca się walka z hodowlą zwierząt, która ma według niektórych drastycznie przyczyniać się do zmian klimatu. Nie trzeba zbyt mocno popuszczać zwieracza wyobraźni, aby dostrzec na horyzoncie “dyktaturę wegan” (nie obrażając wegan bez skłonności totalitarnych).
Nie, to nie ma być śmieszne.
W publikacji Forbes z 22 marca 2021 r. czytamy, że Bill Gates postuluje, aby bogate kraje przeszły na 100% syntetyczną wołowinę w celu zmniejszenia zanieczyszczenia środowiska. Ale nie tylko Billowi marzy się świat z soi i fasoli. W tym samym artykule przeczytamy, że rodzący się błyskawicznie przemysł produkcji “wegańskiego mięsa” do 2025 r. ma być wart 25 miliardów dolarów.
Czy wielki kapitał bezmięsnej utopii może wydać fatwę skazującą mięso organiczne na śmierć? Oczywiście! Skoro przemysł cukrowy zdołał przekonać społeczeństwo, że “cukier krzepi”, a “tłuszcz zabija” (gdy jest dokładnie odwrotnie), to nie ma powodu, aby twierdzić, że nie da się zrobić dokładnie tego samego z wołowiną, wieprzowiną i drobiem.
Wystarczy zalać społeczeństwo wiadomościami o rzekomym szkodliwym wpływie mięsa na zdrowie kardiometaboliczne człowieka (i klimat, oczywiście), opodatkować produkty mięsne taxą węglową, a następnie rozpocząć agresywną kampanię reklamową produktów syntetycznych jako “zdrowych i tanich” zamienników. Efekt murowany.
Wysyłajcie swoje dzieci na medycynę, bo specjalistów ds. chorób serca i nowotworów czekają srogie żniwa.
W poszukiwaniu szczepionki na złe pomysły.
Przeobrażenia społeczne są naturalną cechą cyklu ewolucyjnego każdej cywilizacji, a “resety” następują dość regularnie: ot choćby Rewolucja Francuska czy obie wojny światowe. Możemy być pewni, że czeka nas wiele resetów w przyszłości i bez względu na to, czy nam się to podoba, czy nie, ciągła adaptacja jest niezbędna dla przetrwania gatunki.
Czego zatem należy się obawiać?
Gwałtowności zmian.
To właśnie brak pokory i wyobraźni intelektualistów i wynikająca zeń gwałtowność sprowadziły na nas gilotyny rewolucji francuskiej, komory gazowe nazistów i komunistyczne ludobójstwo.
Zmiana zawsze powoduje szereg nieprzewidzianych konsekwencji. A szczególnie gwałtowna zmiana! Komuniści przecież chcieli wyzwolić klasę robotniczą z ucisku, a w rezultacie doprowadzili do śmierci dziesiątek milionów ludzi.
Jak skończy ludzkość po “wyzwoleniu” przez klimatystów nawołujących do “gwałtownych przeobrażeń świata”?
Nie zrozumcie mnie źle, wcale nie sugeruję, że należy opierać się zmianom jak osioł. Denializm, wyparcie i odrzucenie bez zagłębienia się w materię problemu nie są wcale zdrowszymi postawami. O tym pisałem już w tekście “Jak rozpoznać fałsz w teorii spiskowej?”, w którym wykazuję niedorzeczność łączenia pandemii SARS-CoV-2 z antenami 5G.
Zmiana jest koniecznością historyczną, dlatego poprawa warunków bytowych ludzkości, przejście na “czyste” technologie czy troska o Ziemię ogólnie powinny być imperatywem moralnym każdego dojrzałego człowieka. Jednak postęp nie może być motywowany strachem lub dobrymi intencjami, nie może następować w oderwaniu od indywidualnej odpowiedzialności każdego z nas.
A do tego prowadzi centralizacja!
Łatwo jest powiedzieć, że “trzeba” chronić środowisko, jeśli samemu nic się w tej kwestii nie robi poza pikietowaniem i apelowaniem. Łatwo jest powiedzieć, że państwo powinno pomagać potrzebującym, ale trudniej jest iść do domu dziecka i osobiście dać sierocie dobro zainteresowania. Łatwo jest iść się zaszczepić na COVID-19 i gadać w kółko Macieju o odpowiedzialności społecznej, bo to zwalnia z konieczności troski o własne ciało.
Kto zapłaci za “bezprecedensową” i “gwałtowną” walkę ze zmianami klimatu? Państwo? Państwo nie ma swoich pieniędzy. Korporacje? Nie żartujmy. Kto zatem? Ja, pan, pani, społeczeństwo. W postaci duszących podatków, galaktycznych rachunków za prąd i ograniczeń w uprawnieniach do emisji CO2. W końcu – ograniczeń wolności.
W nowym wspaniałym świecie będziesz mieć prawo do siedzenia w M2, jedzenia fasoli i oglądania streamów z kreatywnego siedzenia w M2 i jedzenia fasoli na tysiąc jeden sposobów.
Niczego tak bardzo dziś nie potrzebujemy jak szczepionki przeciwko złym pomysłom.
Czy grożą nam paszporty węglowe?
Tak, grożą.
Co zatem możemy zrobić?
- Czytać, czytać i jeszcze raz czytać.
- Dywersyfikować źródła informacji, z których korzystamy, aby mieć przegląd różnych opinii, a także uczyć się języka obcego, aby nie być skazanym na propagandę jednego kraju.
- Nie poddawać się szantażowi emocjonalnemu rządów, mediów i tramwajowych wojowników.
- Nie oddawać bezkrytycznie swojej prywatności w zamian za “darmowy” dostęp do udogodnień technologicznych (jeśli coś jest za darmo, to Ty jesteś produktem).
- Ważyć korzyści i zyski wynikające z proponowanych rozwiązań, zamiast zgadzać się na nie, bo to modne i fajnie brzmi.
- Zadawać pytania i oczekiwać jasnych odpowiedzi.
- Być podejrzliwym wobec ludzi, którzy postulują zmianę czegokolwiek dla Twojego dobra, wprowadzenie powszechnej równości rezultatu, szczęśliwości, itp.
- Wierzyć w metodę naukową i rozum, ale nie niekoniecznie bezkrytycznie wierzyć naukowcom, bo naukowcy to tylko ludzie. Więcej na ten temat przeczytasz tu: https://czlowiek.info/pulapki-blednie-pojmowanego-racjonalizmu/
- Nie poddawać się zgubnym wpływom teoretyków spiskowych, którzy najczęściej żerują na naiwności ludzi i ośmieszają prawdziwą walkę z totalitarnymi zapędami władzy i korporacji.
- Walczyć o decentralizację władzy (!) i budować lokalne społeczności.
- Mówić prawdę.
I wszystko będzie dobrze.
“dyktatura wegan” “grożą nam paszporty węglowe” … czy to transkrypcja jakiegoś newsa z TVP? Hodowla zwierząt “rzekomo” przyczynia się do zmian klimatu? Serio? I Pan nazywa siebie racjonalistą?
Rezygnuję z newslettera.
Chybaś nie zrozumiał
Nie będę tęsknił. Idź se przyrządź bakłażana… I nie oddychaj przy tym zbyt intensywnie.
Z przyjemnością Pana teksty zakupił bym w formie książki ( twarda okładka )
Proszę pamiętać o mnie. Pozdrawiam i dziękuję .
Dziękuję za pozytywną opinię, Panie Ryszardzie. Książka się pisze, ale czasu mało na pisanie, więc trochę to potrwa 🙂
Przepraszam, czy coś jest nie tak z moimi komentarzami? Żaden nie nadaje się do publikacji?
Admin na urlopie 🙂
Świetny tekst.
Niedawno interesowałem się kulisami wybuchu 1 – Wojny Światowej (1914-1918). Można się dowiedzieć z materiałów historycznych, że już dawno nie żyło się ludziom tak dobrze jak przed tamtą wojną. Tylko klasa robotnicza zaczęła upominać o ludzkie prawa, żeby np. nie pracować po 12 godzin na dobę. Ale klasom średniej i wyższej żyło się spokojnie i dostatnio. Czy musiało dojść do wojny? Racjonalnie patrząc NIE. A jednak ktoś tę wojnę zaczął, ktoś rozkręcił, ktoś podtrzymał – aż zginęły ogromne miliony: w okopach, od zarazy, z nędzy. Dalszego komentarza nie trzeba.