Światowa Organizacja Zdrowia dąży do centralizacji zarządzania zdrowiem publicznym w odpowiedzi na pandemię SARS-CoV-2. Proces ten, zainicjowany w grudniu 2021, ma zakończyć się podczas 77. sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia w maju 2024. Jednak istnieje ryzyko, że inicjatywa ta, mająca na celu wzmocnienie współpracy międzynarodowej, przekształci WHO w technokratyczne superministerstwo zdrowia reprezentujące interesy obcych państw, sektora prywatnego, fundacji pozarządowych i dużych korporacji farmaceutycznych, istotnie ograniczając suwerenność decyzyjną Polski w zakresie zdrowia i dobrobytu Polaków.
Inicjatorzy reformy zakładają, że “kolejne pandemie i kolejne poważne zagrożenia zdrowotne są nieuniknione [dlatego] kraje powinny współpracować na rzecz nowego międzynarodowego traktatu o gotowości i reagowaniu na pandemie”. Rada Europejska podziela to stanowisko uznając, że “żaden rząd ani żadna instytucja nie są w stanie samodzielnie stawić czoła przyszłym pandemiom”. Odpowiedzią na te wyzwania ma być aktualizacja Międzynarodowych przepisów zdrowotnych z 2005 roku (o których traktuje ten tekst) oraz wprowadzenie nowego instrumentu prawnego znanego jako “Traktat antypandemiczny”.
Choć prawdą jest, że współpraca stanowi najskuteczniejszą metodę rozwiązywania złożonych problemów, szczególnie problemów globalnych, to powinna ona opierać się na swobodnej wymianie doświadczeń i transparentnym testowaniu różnych podejść. Domknięcie reformy może zaprzeczyć tej zasadzie i w praktyce umożliwić grupie nie wybieranych przez nikogo “ekspertów” narzucanie lockdownów i kwarantann, wykluczenie z życia publicznego, ograniczanie podróży bez certyfikatów sanitarnych, śledzenie lokalizacji czy forsowanie szczepień lub terapii genowej w imię zapobiegania bieżącym i potencjalnym (!) zagrożeniom dla zdrowia publicznego, nawet kosztem innych skutecznych interwencji. A wszystko to odbędzie się poza jakąkolwiek kontrolą demokratycznych społeczeństw, z przyzwoleniem na naruszanie praw człowieka i w akompaniamencie ograniczeń wolności słowa.
Nota bene, wiele z tych restrykcji WHO “zalecało” już w ramach bieżących Przepisów, dlatego można powiedzieć, że czeka nas powtórka z COVID-19, ale na sterydach.
Problemy te pogłębia fakt, że ponad 80 procent budżetu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) stanowią w znacznej mierze dobrowolne wpłaty celowe od darczyńców publicznych lub prywatnych, głównie Niemiec, USA, Fundacji Billa i Melindy Gatesów, ale też pośrednio firm farmaceutycznych. Darczyńców, którzy oczekują odpowiedniej reprezentacji swoich interesów w zamian za wyłożone pieniądze. Pytanie, które się nasuwa, brzmi: Czy po uzyskaniu szerokiej władzy decyzyjnej nad demokratycznymi społeczeństwami, WHO będzie reprezentować interesy Szarego Kowalskiego, czy może swoich darczyńców?
Poprawki do Międzynarodowych przepisów zdrowotnych
Poprawki zgłoszone dotychczas przez państwa członkowskie dostępne są na stronie WHO w języku angielskim wraz z komentarzami Komisji Redakcyjnej WHO, która wiele z nich uznała – na szczęście – za niejasne lub problematyczne. Nie oznacza to jednak, że nie wejdą one w życie w tej lub innej formie, bowiem ostateczna propozycja zmian przedstawiona zostanie przez Dyrektora Generalnego WHO Państwom-Stronom na 4 miesiące przed 77. sesją Światowego Zgromadzenia Zdrowia w maju 2024 r. Jeżeli zostaną przyjęte, będą obowiązywać wszystkie Państwa-Strony WHO po upływie 12 miesięcy, chyba że dane państwo je odrzuci lub zgłosi zastrzeżenia w ciągu pierwszych 10 miesięcy.
Poniżej przedstawiam jedynie kilka spośród ponad 300 poprawek, które – nawet jeśli ostatecznie zostaną odrzucone – znakomicie ilustrują ogólny kierunek setek pozostałych zmian. Podkreślam: omówione poniżej poprawki nie muszą zostać przyjęte, ale mogą trafić do Przepisów w innej formie lub w ramach innego instrumentu prawnego. Z pewnością to, co może wpłynąć na ich odrzucenie, to widoczny wyraz społecznej dezaprobaty, która MUSI pojawić się PRZED a nie PO fakcie.
Czy WHO otrzyma nieograniczoną władzę decyzyjną?
Zgodnie ze zmianami do Międzynarodowych przepisów zdrowotnych zalecenia WHO, które dotychczas były niewiążące na podstawie Przepisów z 2005 roku, po zaakceptowaniu poprawek mogą stać się wiążące. Wynika to z usunięcia przez przekreślenie wyrazu “niewiążące” z nowej definicji zalecenia w Artykule 1 Międzynarodowych przepisów zdrowotnych. Jest to pozornie niewinna zmiana, ponieważ zalecenia z natury są niewiążące. Niemniej jednak, usunięcie już istniejącego dopełnienia sugeruje intencję stworzenia możliwości interpretacyjnych, które mogłyby uczynić zalecenia obowiązkowymi. To staje się szczególnie wyraziste, biorąc pod uwagę ogólny kontekst zmian wprowadzanych do Przepisów, jak wskazuje sama Komisja Recenzyjna WHO.
Takie zalecenia “nie do odrzucenia” mogłyby dotyczyć już nie tylko “zagrożeń zdrowia publicznego”, jak stanowi obecny Artykuł 2 Przepisów, ale “wszystkich zagrożeń mogących wpłynąć na zdrowie publiczne”. Nie będzie miało znaczenia, czy rzeczywiste zagrożenie dla zdrowia publicznego istnieje czy nie. Wystarczy, aby Dyrektor Generalny WHO, na mocy zmian do Artykułu 12, całkowicie samodzielnie uznał, że COŚ MOŻE POTENCJALNIE zagrażać zdrowiu publicznemu, aby ogłosić stan zagrożenia zdrowia publicznego i “zalecić” Państwu-Stronie wprowadzenie lockdownu, certyfikatów sanitarnych ograniczających udział w życiu społecznym, kwarantann, a także narzucenie wszelkich ograniczeń w przemieszczaniu, w tym godzin policyjnych, lub nawet zmuszenie całego społeczeństwa do przyjęcia dowolnej terapii genowej.
Co zatem POTENCJALNIE może zagrażać zdrowiu publicznemu? WSZYSTKO. Na przykład śmiertelny wirus, który chociaż jeszcze nie istnieje, to na podstawie modeli ekspertów może pojawić się w niedalekiej przyszłości. Innym zagrożeniem są zmiany klimatu, które według Dyrektora Generalnego WHO wymagają przyspieszenia działań związanych z redukcją emisji CO2 i przechodzeniem na czystą energię. Teoria spiskowa? Zaledwie tydzień temu w CNN pojawił się artykuł przekonujący, że “czas ograniczyć podróże lotnicze i wprowadzić ‘paszporty węglowe’! Dzięki nim, jeśli przekroczysz swój limit CO2 podróżując samolotem do Włoch, to pozostanie Ci jeżdżenie rowerem do Mielna; jeśli przekroczysz limit spożywając steki, pozostanie Ci tylko tofu lub robaki.
Ale bez obaw: wszystko to po to, aby zapewnić Ci “najwyższy możliwy poziom ochrony zdrowia”, jak stanowi poprawka do Artykułu 43, w którym wyraz “stosowny” został usunięty przez przekreślenie i zastąpiony frazą “najwyższy możliwy”. Znów, zmiana niby drobna, z pozoru korzystna, bo kto nie chciałby zapewnić sobie najwyższego możliwego poziomu ochrony zdrowia? Logicznie rzecz biorąc tylko jedna interwencja może dawać “najwyższy możliwy” poziom ochrony, dlatego nawet jeśli będziesz cieszyć się nieposzlakowanym zdrowiem, to i tak zostaniesz zmuszony/a do przyjęcia np. terapii genowej, jeśli ta uznana zostanie przez ekspertów za gwarantującą “najwyższy możliwy” poziom ochrony wobec “potencjalnego” zagrożenia. W egzekucji posłuszeństwa pomogą “cyfrowe paszporty zdrowotne”, dla których podwaliny tworzy m.in. Artykuł 35 i 36 Przepisów.
Biorąc pod uwagę strukturę finansowania WHO, można mieć wątpliwości, w czyim interesie będzie uznanie takiej lub innej interwencji za najlepszą. Oczywiście eksperci WHO powołają się na “dostępne dowody naukowe”, ale jak dziś już wiemy, na podstawie “dostępnych dowodów” uznano, że szczepionki przeciwko SARS-CoV-2 są skuteczne i bezpieczne (niektóre nawet w 100%!). Dopiero później pojawiły się “dowody niedostępne” i okazało się, że o ile w ograniczonych przypadkach mogą zmniejszać ryzyko zgonu, to mogą też powodować zakrzepicę u kobiet i zapalenie mięśnia sercowego u mężczyzn.
Czy WHO usunie prawa człowieka i wzmocni cenzurę?
Wśród licznych narzędzi, które mogą umożliwić wprowadzenie autorytarnej władzy sanitarnej nad państwami członkowskimi, dwa wydają mi się “najciekawsze”: pierwsze to usunięcie zapisów o poszanowaniu praw człowieka, a drugie: dodanie zapisów o wzmocnienie cenzury.
Proponowane poprawki do Artykułu 3 głoszą:
Wdrożenie tych Przepisów będzie odbywać się z pełnym szacunkiem dla godności, praw człowieka oraz fundamentalnych swobód jednostki w oparciu o zasady równości rezultatu, inkluzywności, spójności oraz zgodnie z zasadą wspólnych, lecz różnych odpowiedzialności Państw-Stron, uwzględniając ich rozwój społeczny i gospodarczy.
Dlaczego komuś przeszkadza zapis o poszanowaniu godności, praw i fundamentalnych swobód człowieka? Do głowy przychodzi mi jeden powód: uniemożliwia on robienie rzeczy, które godzą w godności, prawa i fundamentalne swobody człowieka. Osobiście uważam, że poprawka ta z tytułu swojej oczywistej absurdalności zostanie odrzucona, ale w ramach profilaktyki należy być nią oburzonym.
Drugim narzędziem wpisującym się w ten dość posępny krajobraz minionych totalitaryzmów, jest ograniczenie wolności słowa według kryteriów zdefiniowanych przez WHO. Wynika to wprost z dwóch nowych zapisów:
Art 44: “Państwa członkowskie będą współpracować […] w […] zwalczaniu rozpowszechniania fałszywych i niepewnych informacji dotyczących wydarzeń związanych z zdrowiem publicznym, działań zapobiegawczych i antyepidemicznych oraz aktywności w mediach, sieciach społecznościowych i innych środkach przekazu takich informacji.“
Oraz Załącznik nr 1:
“[…] Na poziomie globalnym WHO wzmocni zdolność […] zwalczania dezinformacji”.
Tłumacząc powyższe na język prostych ludzi, jeśli WHO uzna za stosowne wprowadzenie godziny policyjnej, zakaże podróży lotniczych albo zmusi nas do przyjęcia terapii genowej pod groźbą wykluczenia z życia społecznego, to państwa członkowskie (nota bene za pieniądze podatników) będą zobowiązane uciszać głosy krytykujące te rozwiązania.
Powyższe zmiany mają właściwie ugruntować to, czego skutecznie dokonano w latach 2020 – 2022. Przypomnijmy, na skutek współpracy agencji rządowych, środowisk eksperckich, mediów i gigantów technologicznych, aktywnej cenzurze poddano wypowiedzi słusznie ostrzegające przed szkodliwością lockdownów, a także zdroworozsądkowe opinie sugerujące, że nie wszyscy odniosą wymierną korzyść z przyjęcia szczepień przeciwko SARS-CoV-2. Opinie te traktowane były jako dezinformacja mimo, że wyrażali je m.in. zasłużeni profesorowie medycyny i epidemiologii z prestiżowych uniwersytetów Stanforda czy Harvarda.
Głos za to otrzymali “eksperci” zachęcający do zamykania plaż, siłowni, parków, szkół, maskowania dzieci; ekspertów ślepych na fakt, że aktywność fizyczna, zdrowie metaboliczne, witamina D i świeże powietrze sprzyjają walce z wirusem; ślepych na fakt, że zamykanie szkół i maskowanie dzieci szkodzą rozwojowi najmłodszych, szczególnie tych z nizin społecznych, ograniczając ich szanse na przyszły sukces.
Biorąc pod uwagę ogromny apetyt rządów dookoła świata na wdrażanie cenzury prewencyjnej, poprawki te mają wielką szansę wejść w życie.
Współpraca tak, centralizacja nie!
Niestety, o reformie i związanych z nią zagrożeniach ledwie słychać w mediach głównego nurtu, a dla opinii publicznej temat ten wydaje się tak mało prawdopodobny, że zostaje zaklasyfikowany jako “teoria spiskowa”. Tymczasem powinna ona budzić obawy wszystkich, którzy cenią sobie własne zdrowie, wolność i demokrację, i pamiętają, jak wszystkie trzy wartości były deptane w latach pandemii. Jedynie dlatego, że centralizacja decyzji nie okazała się wystarczająco efektywna, kraje takie jak Szwecja miały możliwość wybrania własnej ścieżki i udowodnienia światu, że można było przejść przez pandemię w sposób rozważny, minimalizując szkody społeczne i ekonomiczne, jednocześnie nie narażając społeczeństwa na zbędne ryzyko związane z COVID-19.
Odmawiając społeczeństwu dostępu do różnorodności opinii skazuje się je na podległość wobec omylnych autorytetów, podatnych na ograniczenia poznawcze, zgubny wpływ władzy totalnej i korupcję. I właśnie dlatego, że władza korumpuje, a władza totalna korumpuje całkowicie, to nie wolno dopuścić do skupienia kompetencji decyzyjnych w rękach niekontrolowanych przez nikogo urzędników.
Ministerstwo Zdrowia RP, w odpowiedzi na przesyłane do nich zapytania w tej sprawie, informuje, że “podstawą […] pracy [przedstawicieli Polski biorących udział w spotkaniach grupy roboczej] jest Konstytucja RP, przepisy szczegółowe polskiego prawa, dobro obywateli Rzeczypospolitej Polskiej oraz polska racja stanu”. Jednocześnie dodają, że zgodnie z Decyzją Rady (UE) 2022/451 w imieniu Unii Europejskiej negocjacje prowadzi Komisja Europejska. Biorąc pod uwagę postępującą błyskawicznie federalizację UE i praktykę wymuszania na Państwach Członkowskich podjęcia konkretnych reform poprzez szantaż finansowy, zapewnienie MZ wcale mnie nie uspokaja.
Czy możemy coś z tym zrobić? Tak!
Przede wszystkim musimy aktywnie interesować się tematem. Czytajmy, uczmy się, z głębokim zrozumieniem. Prowadźmy kulturalne dyskusje. Szerzmy świadomość problemu poprzez rozmowy z rodziną, znajomymi, panią na targu czy panem w warsztacie. Dalej, wpływajmy na polityków, posłów, senatorów, europosłów.
Czy popierasz PiS, KO, Trzecią Drogę, Konfederację lub Lewicę? Napisz do nich e-mail. Zapytaj, jakie mają plany w tym zakresie, zarówno przez media społecznościowe, bezpośrednio w biurze poselskim, jak i na konferencjach prasowych. Wspieraj polityków, którzy odważnie poruszają ten temat, nawet jeśli nie zgadzasz się z nimi w innych kwestiach. W końcu to, z czym mamy do czynienia, dotknie każdego, niezależnie od przynależności politycznej.
__
Fot. Michael Förtsch / Unsplash
Dodaj komentarz