czlowiek.info

Ideologia, czyli jak wyprowadzić ludzi na ulicę i rozpętać rewolucję

Jeszcze względnie niedawno prawie nikt nie zaprzątał sobie głowy mało seksownym wyrazem „ideologia”. Jednak za sprawą kampanii prezydenckiej w Polsce, każdy szanujący się użytkownik internetu na bieżąco śledzący porywające ze szczętem perypetie kandydatów poczuł wewnętrzny imperatyw uzyskania doktoratu w tej dziedzinie. I tak oto w połowie czerwca 2020 roku polski Google odnotował gwałtowny wysyp zapytań zawierających wyraz ‘ideologia’[1], która z leksykalnego Kopciuszka rychło przeistoczyła się w królową balu.

Dziś, o ile każdy może pochwalić się, iż o ideologii już słyszał, o tyle przestrzeń tzw. dialogu społecznego wcale nie stała się z tego tytułu przejrzystsza. Pokuszę się o twierdzenie, że stało się wręcz odwrotnie: pojęcie „ideologia” padło ofiarą sporu politycznego i tak jak Adolf Hitler, uzyskało status najcięższej, finalnej inwektywy.

W związku z powyższym, w dalszej części tekstu spróbujemy sobie odpowiedzieć na kilka palących pytań, które z mniejszą lub większą intensywnością zaprzątają umysły uczestników dysput światopoglądowych:

  1. Czym jest ideologia?
  2. Jak rozpętać rewolucję?
  3. Czy religie to ideologie?
  4. Czy LGBT to ideologia?
  5. Czy konflikt może być kulturalny?

Czym właściwie jest ideologia?

Pojęcie pochodzi przypuszczalnie od francuskiego myśliciela Claude’a Destutta de Tracy żyjącego na przełomie XIX i XX wieku, dla którego ideologia była nauką o ideach i ich pochodzeniu. De Tracy wierzył, że zrozumienie źródła idei może umożliwić wysiłki na rzecz postępu ludzkiego[2] Współcześnie jednak ideologia rozumiana jest nie jako nauka o ideach, ale raczej jako same idee, a ponadto idee określonego rodzaju.

Ideologie to idee, których cel nie jest epistemiczny (poznawczy), ale polityczny. Do kluczowych funkcji ideologii należą:

  1. Unifikacja stronnictw – dostarczanie języka i nowych ram pojęciowych umożliwiających jednoczenie różnych punktów widzenia, a także jednoczenie stronnictw przez oderwanie ich od rzeczywistości, idealizację i uniwersalizację.

  2. Legitymizacja działań – potwierdzanie określonych punktów widzenia politycznego, usprawiedliwianie własnych działań i odsądzanie od czci wrogów. Szczególnie drastycznym przypadkiem jest racjonalizowanie przestępstw i zbrodni popełnianych w imię „wyższych celów”.

  3. Transformacja rzeczywistości – motywowanie do działania, aktywizmu, kształtowanie instytucji społecznych, ekonomicznych, politycznych i prawnych.

Elementem wspólnym ideologii jest poleganie na kilku prostych założeniach na temat rzeczywistości, które mogą ale nie muszą ową rzeczywistość odzwierciedlać. Na przykład marksizm, wychodząc z zasady walki klas, sugerował, że po zlikwidowaniu różnic klasowych ludzkość osiągnie egalitarność (czyli tzw. równość rezultatu). W praktyce przyczynił się do narodzin niezliczonych doktryn – leninizmu, trockizmu, stalinizmu, maoizmu, etc. – których nieodzownym skutkiem zawsze było powstawanie państw totalitarnych, uformowanie nowych elit i jeszcze mocniejszy ucisk klas, które rzekomo miały zostać wyzwolone w wyniku rewolucji.

Daniel Bell nazwał ideologię „systemem przekonań zorientowanych na działanie”, którego rolą nie jest uczynienie rzeczywistości przejrzystą i zrozumiałą, ale motywowanie ludzi do podejmowania lub nie podejmowania pewnych działań[3]. Wiąże się to z procesem usprawiedliwiania i racjonalizacji działań, które wymagają stosownego zaciemnienia rzeczywistości.

Ideologie wbrew pozorom nie odnoszą się do świata wartości, tylko do świata faktu. Np. zarówno liberałowie klasyczni jak i komuniści popierają sprawiedliwość, ale w jaki sposób owa sprawiedliwość ma się realizować wynika już z innego zestawu faktów, interpretacji tych faktów i rozumienia pojęć. W bardzo dużym uproszczeniu, dla pierwszych sprawiedliwość będzie wynikać z równości wobec prawa; dla drugich – będzie to tzw. sprawiedliwość społeczna wynikająca z równości rezultatów.

O ile więc ideologie często mogą faktycznie dokonywać pewnych skądinąd trafnych diagnoz rzeczywistości (np. że na świecie istnieją nierówności społeczne, rasizm, itd.,), to nie zawsze jest jasne, czy celem ideologów jest rozwiązanie problemu, czy wykorzystanie pewnych zakorzenionych w społeczeństwie nastrojów jako paliwa do realizacji innych, często sprzecznych celów.

Jak rozpętać rewolucję?

Ideologie co do zasady chcą podważyć przyjęty ład społeczny. Jeśli już im się to uda, starają się zakonserwować nowe reguły gry, tworząc nowy ład, co prowadzi do kolejnych napięć, bo nowy ład natychmiast zaczyna być kontestowany przez konkurencyjne ideologie chcące wprowadzić swój ład. To błędne koło jest nieodłącznym elementem ewolucji społeczeństw i o ile ubolewanie nad tym nie ma szczególnego sensu, to już próba zrozumienia, jak uchronić się przed gwałtownością zmiany porządku, czyli rewolucją, tak.

Proces zaczyna się od ideologa (np. Marcin Luther, Karol Marks, Tomasz Paine, Wilhelm Reich, Ruhollah Khomeini) lub grupy ideologów (np. francuscy filozofowie, szkoła frankfurcka, islamiści), którzy oferują rozwiązanie prawdziwego lub wyimaginowanego problemu społecznego (np. likwidacja nierówności społecznych, biedy, przywrócenie porządku społecznego, bezpieczeństwa narodowego, godności, wyzwolenie z norm, przywrócenie norm, etc.). Ci intelektualiści przygotowują grunt dla przyszłych ruchów masowych, dostarczając centralnych dogmatów rewolucji, które zaczynają przyciągać niezadowoloną ludność, dając jej alternatywę dla pozbawionej sensu teraźniejszości.

Podstawę Reformacji przygotowali ludzie, którzy ośmieszali i potępiali duchowieństwo w popularnych broszurach oraz pisarze. […] Szybkie rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa w świecie rzymskim było częściowo spowodowane faktem, że pogańskie kulty, które starało się wyprzeć, zostały już całkowicie zdyskredytowane. Dyskredytacji dokonali przed i po narodzinach chrześcijaństwa greccy filozofowie, znudzeni dziecinnością kultów, potępiali je i wyśmiewali w szkołach i na ulicach miast. […] Współczesne ruchy masowe, czy to socjalistyczne, czy nacjonalistyczne, były niezmiennie promowane przez poetów, pisarzy, historyków, uczonych, filozofów i tym podobnych. Nie trzeba podkreślać związku między intelektualistami-teoretykami a ruchami rewolucyjnymi.[4]

Ludność wciągana w ruchy masowe nie musi być wcale niezadowolona z jakiegoś konkretnego powodu, a już tym bardziej z powodu, który proponują ideolodzy. Często do ruchów masowych dołączają frustraci, którzy potrzebują odnaleźć sens istnienia i proste wyjaśnienie własnych niepowodzeń (np. „to wszystko wina” systemu, państwa, Amerykanów, imigrantów, kapitalistów, etc.), ludzie bez perspektyw, ludzie niezasymilowani ze społeczeństwem, ludzie zblazowani i znudzeni przyjętym ładem, niestabilni emocjonalnie, kryminaliści. Jest to jedna z przyczyn, dlaczego ruchy masowe mają tendencję do przeistaczania się w gwałtowne i nieprzewidywalne zbiegowiska, wulgarne i brutalne.

Co do zasady w ruchach masowych cele lub opinie jednostki nie mają znaczenia. Raczej „głównym zajęciem ruchu jest wspieranie, doskonalenie i utrwalanie możliwości zjednoczonego działania i poświęcenia”[4]. Ruchy masowe domagają się całkowitej rezygnacji z odrębnej tożsamości. Idealizują przeszłość i gloryfikują przyszłość, a traktując współczesny świat jako nikczemny i bezwartościowy, dążą do nieustannej walki z teraźniejszością. Agresywnie promują doktryny, które wywyższają emocje nad rozum i służą jako ekrany ochronne przed rzeczywistością.

Aby szerzyć i wzmacniać swoją doktrynę, ruchy masowe wykorzystują manipulacje i przymus. Co więcej, perswazja musi być wystarczająco ekscytująca, aby podniecić słuchacza, a jednocześnie wystarczająco niejasna, aby pozwolić „sfrustrowanym usłyszeć echo własnych przemyśleń w namiętnej dwumowie”[4]. Skuteczne ruchy masowe nie muszą wierzyć w boga, ale muszą wierzyć w diabła. Nienawiść jednoczy prawdziwych wyznawców, a „idealny diabeł jest obcym”[4], któremu przypisuje się nadprzyrodzone moce czynienia zła.

Masowe ruchy, którym udało się spowodować radykalne zmiany, często przewyższają brutalnością poprzednie reżimy. Bolszewicy w Rosji i jakobini we Francji rzekomo powstali w reakcji na ucisk swoich monarchii, ale okazali się znacznie bardziej zaciekli i brutalni w uciskaniu swoich przeciwników. Oczywiście nie wszystkie rewolucje muszą pożerać własne dzieci. Dobrym przykładem jest np. Rewolucja Amerykańska. Zanim jednak zorientujemy się, jakie rzeczywiste rezultaty przyniesie ideologia, której oddajemy duszę, z reguły jest już za późno.

Czy religie to ideologie?

Częsty problem, jaki pojawia się w dyskusjach na temat ideologii, to czy religie są ideologiami i w związku z tym powinny być oceniane według tych samych kryteriów? Niestety, nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie, ponieważ chronologicznie oba pojęcia dzieli przestrzał praktyki dziejowej. Natomiast z pewnością fałszywym jest twierdzenie, że „religia to zwyczajna ideologia” albo „religia niczym nie różni się od ideologii”. Jakakolwiek byłaby relacja między jednym a drugim, mają one typowe dla siebie cechy, szczególnie w odniesieniu do rozumu i logiki.

Religia dostarcza kosmologii lub wyjaśnienia sensu życia i porządku wszechświata, odpowiadając na pytania, które według niektórych wykraczają poza zdolności rozumu i logiki. Religia może więc izolować wierzącego od egzystencjalnego lęku, że życie jest pozbawione sensu […]. Zgodnie z tą funkcją religia również wyposażyła społeczeństwo we wszechstronne systemy moralne określające dobro i zło, a tym samym określające obowiązki i odpowiedzialność. Tradycyjnie religia spełniała te role zachowując tożsamość grupową […]. To skupienie się na społeczności często pozwalało religii służyć jako spoiwo spajające społeczeństwo, łącząc poczucie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości ze wspólnymi instytucjami i władzami[5].

Natomiast pojęcie „ideologia”, historycznie obejmowało tzw. sensacjonalizm epistemologiczny, która zakłada, że jedynym źródłem ludzkich idei są wrażenia zmysłowe, a zatem była ściśle powiązana z metodą naukową, tj. potrzebą kwestionowania i testowania hipotez przed zaakceptowaniem jakiegokolwiek faktu jako prawdziwego. Biorąc pod uwagę, że praktycznie wszystkie religie uważają, że rzeczywistość wykracza poza granice doświadczenia zmysłowego (całkiem słusznie zresztą) i że pierwotna koncepcja ideologii kładła nacisk na rozum, racjonalność i doświadczenie zmysłowe, to zauważymy, że ideologia od samego początku była w opozycji do religijnych punktów widzenia i autorytetów.

O ile więc z historycznego punktu widzenia ideologia miała być przeciwwagą dla, nazwijmy to, bezkrytycznej wiary w narracje, zabobonu i subiektywizmu, to współcześnie możemy mówić o wtórnym „uzabobonieniu” ideologii, które do rozumu i metody naukowej odwołują się o tyle, o ile w wyniku owych „odwołań” można potwierdzić podstawowe założenia ideologii (jeśli nie można, to tym gorzej dla nauki). Co ważne, w przeciwieństwie do religii, większość podstawowych założeń ideologii można wyprowadzić z zaledwie jednego pojęcia. Na przykład dla nazizmu było to znaczenie czystości rasowej, dla komunizmu – przynależności klasowej, dla liberalizmu (klasycznego) – wolność jednostki, a dla współczesnych ideologii intersekcjonalistycznych – tożsamość grupowa.

Dla porównania, religie rzadko wyprowadzają wszystkie swoje wierzenia z jednego aksjomatu, częściowo dlatego, że wiele z nich istnieje niezależnie. Na przykład, wyznawcy islamu, judaizmu i chrześcijaństwa dzielą wspólną wiarę w transcendentnego, monoteistycznego Boga będącego źródłem prawa moralnego[6], ale trudno jest zrozumieć, jak to się ma z islamskim zakazem jedzenia wieprzowiny, katolickim zakazem spożywania mięsa w piątek czy ubojem koszernym w judaizmie. Religie zatem posiadają szerszy niż ideologie zestaw warunków, które członek musi lub powinien spełnić, szczególnie w odniesieniu do podstawowych przekonań.

Co istotne, gdy religie dostarczają wielowymiarowych systemów rozumienia rzeczywistości, ideologie raczej poszukują metody „naprawienia” pewnego rodzaju „wady” istniejącej w społeczeństwie ludzkim, np. nierówności społecznych lub uprzedzeń (które mogą mieć wartość pozytywną lub negatywną). Z powodu  przesadnie „upraszczającego” charakteru, niektóre ideologie mogą mieć skłonność do generowania doktryn totalitarnych, czyli takich, w wyniku których państwo stara się kontrolować wszystkie aspekty życia publicznego i prywatnego (Związek Radziecki, III Rzesza, Korea Północna).

Historycznie, religie oparte na tzw. „wielkich narracjach” są mniej podatne na totalizaryzację lub mogą jej wręcz przeciwdziałać, dlatego m. in. doktryny totalitarne zwalczają religie w zarodku lub tworzą własne odpowiedniki religii. Nie oznacza to oczywiście, że religie nie są podatne na patologie. Wręcz przeciwnie – nawet Buddyści, potocznie uważani za wyznawców pokoju, na Sri Lance dopuszczali się przemocy wobec Chrześcijan[7][8].  O ile więc na poziomie teoretycznym można wskazać bardzo istotne podobieństwa między religią a ideologią, to usilne stawianie znaku równości między nimi nie wydaje się szczególnie przydatne i uzasadnione. Religie mają swoje unikalne problemy, którym warto poświęcić osobną rozprawę.

LGBT: ludzie czy ideologia?

Powyższe pytanie jest oczywiście absurdalne, bo jedno nie wyklucza drugiego, a stawianie sprawy w ten sposób zwyczajnie prowadzi do polaryzacji i konfliktu. Niemniej, odnosząc się do sporu wynikłego jako rezultat w moim przekonaniu obliczonej na kolizję wypowiedzi Prezydenta RP Andrzeja Dudy, warto usystematyzować terminologię. Jeśli nie dla ogólnie pojętej jasności postrzegania rzeczywistości, to przynajmniej dla zwyczajnej uczciwości.

„LGBT” to parasolowa nazwa ruchów społecznych, których głównym celem jest osiągnięcie różnie rozumianej „równości społecznej” dla osób LGBT(+). Członkowie i sympatycy ruchu mogą wyznawać różne, często sprzeczne ze sobą ideologie (gender, liberalizm, libertarianizm, anarchizm, komunizm, itd.), a także być różnego wyznania (katolicy, protestanci, ateiści, agnostycy, itd.), co w rezultacie powoduje wewnętrznie zróżnicowany stosunek do szczegółowych postulatów ruchu, metod działania czy prób zdefiniowania, kto może być uważany za zwolennika ruchu. Na przykład dla jednych sympatyków uczestnictwo skończy się na abstrakcyjnym uznaniu tolerancji dla osób nieheteronormatywnych, dla drugich – na uznaniu związków partnerskich w literze prawa, z możliwością lub bez możliwości adopcji dzieci przez pary LGBT, a jeszcze dla innych – na rekonfiguracji stosunków społecznych wynikających z normatywnego rozumienia m. in. takich pojęć jak ‘męskość’, ‘kobiecość’, ‘rodzina nuklearna’[9].

Analogicznie, równie dobrze można by powiedzieć, że „Solidarność” była ideologią, tymczasem był to ruch skupiony wokół zmiany ustroju. Różnice w poglądach na to, jak owa zmiana miałaby przebiegać i co powinno być jej końcowym rezultatem spowodowały, że po obradach Okrągłego Stołu „Solidarność” uległa osłabieniu i rozpadowi na różne stronnictwa konkurujące o wpływy w ramach swojego elektoratu.

Drugim ciekawym przykładem jest ruch Black Lives Matter, który bardzo ciężko byłoby nazwać ideologią z dokładnie tych samych powodów, o których pisałem wyżej. Nie oznacza to jednak, że sympatycy, zwolennicy i aktywiści BLM nie reprezentują konkretnych ideologii. Sama współzałożycielka ruchu, Patrisse Cullors, w wywiadzie z 2015 roku określiła się jako „wyszkolona marksistka”[10], natomiast wielu uczestników manifestacji to zadeklarowani socjaliści, anarchiści czy liberałowie spod znaku Antify. Niewątpliwie może to stanowić problem dla wszystkich, którzy popierają pozytywną zmianę społeczną, ale na drodze ewolucji i dialogu, a nie rewolucji.

Czy konflikt może być kulturalny?

Może, ale do tego potrzebna jest odrobina odpowiedzialności, odwagi i terminologiczny pietyzm. Dlaczego? Ponieważ jak pokazuje praktyka, gdy dwie zwaśnione strony mówią innym językiem w naiwnej i nierzadko głupiej wierze, że każdy powinien rozumieć dane pojęcie jednakowo, to dochodzi do bezsensownych konfliktów. W taki właśnie sposób potoczyły się losu karykaturalnego skądinąd sporu pt. „Czy LGBT to ludzie, czy ideologia”.

Jeśli więc zależy nam na merytorycznej dyskusji (a nie mam wątpliwości, że mało komu na niej zależy, bo wymaga ona wysiłku i bywa nudna), powinniśmy:

1) Odnosić się do konkretnych postulatów. Nie odpowiada religia w szkołach? Dyskutujmy o religii w szkołach bez obrażania katolików albo zaproponujmy referendum. Nie odpowiada  adopcja dzieci przez pary homoseksualne? Spróbujmy zgromadzić naukowe argumenty za i przeciw. Nie ma argumentów? To w takim razie przeprowadźmy stosowne badania lub debaty filozoficzne, jeśli z przyczyn etycznych przeprowadzenie badań nie jest możliwe. Przekonywanie, że „homoseksualiści chcą gwałcić polskie dzieci” lub „państwo PiS chce eksterminować gejów i lesbijki” do niczego dobrego nie prowadzi (czego dowodzą sierpniowe zamieszki w Warszawie)[11].

2) Stosować precyzyjny język do opisu rzeczywistości. Jeśli według Fundacji Pro „Lobby LGBT chce uczyć dzieci masturbacji” to należy zdefiniować, kto wchodzi w skład owego „lobby”. Czy wszyscy ludzie popierający ruch LGBT? Czy również heteroseksualni rodzice spacerujący po ulicach z tęczowymi banerami? Czy Jeffrey Epstein[12] i proboszcz z Tylawy[13] należeli do „lobby LGBT”?

Nie pomaga też nazywanie wszystkich dookoła „faszystami”. Dlaczego? Tu posłużę się cudzą wypowiedzią z dyskusji na LinkedIn[14]:

[…] Faszyzm to zbrodnicza ideologia, której głoszenie jest nielegalne. Nazywanie faszystami przeciwników politycznych, to pójście na łatwiznę prowadzące jedynie do zaostrzenia sytuacji.[…] Słowo faszyzm ma jednak swoje znaczenie i odnosi się do ideologii, której efektem była śmierć milionów ludzi. Nazywanie faszystami ludzi, z którymi nie zgadzamy się politycznie jedynie rozmywa ten termin. Przy okazji jest to zagrywka dehumanizująca. Wzajemne obrzucanie się obraźliwymi i naciąganymi określeniami prowadzi jedynie do zaogniania sporu i zbierania pochwał we własnym środowisku. Homofobia jest zła sama w sobie, a słowo homofob wystarczająco mocne. Jeśli ktoś nawołuje do nienawiści, należy to nazwać po imieniu nawet pomimo braku “chwytliwości” słowa faszyzm. […] Niezależnie czy mowa o ludziach, czy metodach. Jeśli będziemy uznawali obraźliwe banery za metody faszystowskie zabraknie nam określeń gdy pojawią się prawdziwi faszyści z ich metodami. To nie kwestia polityki tylko poziomu dyskusji.

3) Poddawać ocenie metody działania i poglądy przywódców i/lub sympatyków ruchu. Grupa ideologów może skutecznie popsuć atmosferę wokół każdego wydarzenia, ruchu czy każdej idei. Tak jak podczas Marszu Niepodległości w Warszawie od czasu do czasu pojawiają się prowokatorzy z rasistowskimi hasłami[15], tak wśród sympatyków ruchu LGBT znajdą się prowokatorzy dążący do destabilizacji ładu społecznego i państwa. Jednak wrzucanie wszystkich do jednego wora krzywdzi i antagonizuje przede wszystkim tych, którzy nie utożsamiają się z żadną ideologią, a po prostu chcą godnie żyć w spokojnym społeczeństwie. Ideologiczne zaciemnianie rzeczywistości prowadzi tylko i wyłącznie do rozlewu krwi. Wystarczy spojrzeć za ocean, gdzie w ramach protestów Black Lives Matter kolejne miasta Stanów Zjednoczonych padają ofiarą rozruchów[16] na tle ideologicznym.

4) Stosować jednakowe standardy dla wszystkich bez wyjątku. Usprawiedliwianie lub przymykanie oczu na występki jednych i jednoczesne demonizowanie występków drugich fachowo nazywa się hipokryzją. Niestety symetryzm, wybiórczość i moralność kalego to cechy charakterystyczne dla sporów o ideologicznym zabarwieniu. Dotyczy to zarówno usprawiedliwiania masowych kradzieży i dewastacji miast podczas protestów w USA, napaści „Margot” na kierowcę furgonetki Fundacji Pro i selektywnego podchodzenia do problemu pedofilii (dla lewicy pedofilia istnieje tylko wśród księży, a dla prawicy – wyłącznie wśród osób LGBT). Tymczasem skrzywdzonym dzieciom wszystko jedno, kto je zgwałcił.

A jeśli mamy wątpliwości, jak się zachować w konkretnej sytuacji, to zgodnie z dobrym chrześcijańskim przykazaniem, po prostu nie czyńmy bliźnim co nam niemiłe.

Przeczytaj również:

  1. Propaganda – czym jest i jak ją rozpoznać?
  2. 10 sposobów, jak poprawić myślenie
  3. Jak nie dać sobą manipulować?
  4. Jak oceniać jakość myślenia?
  5. Sztuka zadawania mądrych pytań
Bibliografia/przypisy (rozwiń)
[1]     https://trends.google.com/trends/explore?date=2020-05-01%202020-08-06&geo=PL&q=ideologia
[2]     Steger, Manfred, 2007, The Rise of the Global Imaginary: Political Ideologies from the French Revolution to the Global War on Terror, New York: Oxford University Press.
[3]     Bell, Daniel, 1960, The End of Ideology, Glencoe, Ill.: Free Press.
[4]     Hoffer, Eric. The true believer: thoughts on the nature of mass movements, Published: New York : Harper and Row, 1951
[5]     Ingber, Stanley. “Religion or Ideology: A Needed Clarification of the Religion Clauses.” Stanford Law Review, vol. 41, no. 2, 1989, pp. 233–333. JSTOR, www.jstor.org/stable/1228745. Accessed 1 Aug. 2020.
[6]     “Religion: Three Religions – One God”. Global Connections of the Middle East. WGBH Educational Foundation. 2002. Archived from the original on 17 September 2009. Retrieved 20 September 2009.
[7]     Jerryson, Michael; Juergensmeyer, Mark (2010), Buddhist Warfare, New York: Oxford University Press, ISBN 978-0-19-539483-2
[8]     “Sri Lanka”. U.S. Department of State. Retrieved 2016-02-20.
[9]     Bernstein, Mary (2002). Identities and Politics: Toward a Historical Understanding of the Lesbian and Gay Movement. Social Science History 26:3 (fall 2002).
[10]   https://www.youtube.com/watch?v=kCghDx5qN4s
[11]   https://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1487951,lgbt-margot-demonstracja-warszawa-krakow.html
[12]   https://en.wikipedia.org/wiki/Jeffrey_Epstein
[13]   Ewa Orłowska, Katarzyna Jabłońska. Chciałam być niewidoczna. „Więź”. 8-9 (634) (Kościół wobec pedofilii), s. 5–17, sierpień-wrzesień 2011. Więź.
[14]   https://www.linkedin.com/feed/update/urn:li:activity:6696321255869620224?commentUrn=urn%3Ali%3Acomment%3A%28activity%3A6696321255869620224%2C6699232565808676864%29
[15]   https://www.tvp.info/34826556/wiemy-kto-stoi-za-rasistowskimi-haslami-na-marszu-niepodleglosci
[16]   https://en.wikipedia.org/wiki/George_Floyd_protests_in_Portland,_Oregon
Adam J. Wichura

Adam J. Wichura

Psycholingwista specjalizujący się w technikach obrony przed manipulacją, perswazją i propagandą. Zawodowo - ekspert marketingu cyfrowego. Zadeklarowany racjonalista, sceptyk i niezadeklarowany stoik. Ukończył językoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim.

Dodaj komentarz