Czym jest konformizm?
Konformizm, najogólniej mówiąc, to dostosowanie się człowieka do norm obowiązujących w grupie. Za Deutschem i Gerardem (1995) wyróżniamy dwa główne typy konformizmu:
- konformizm normatywny, polegający na dostosowaniu się do grupy w obawie przed odrzuceniem (np. psioczenie wbrew sobie na szefa podczas spotkania zespołowego lub ucieczka z lekcji, bo koledzy uciekają);
- konformizm informacyjny, przejawiający się w naśladowaniu innych wobec braku wystarczających informacji, jak zachować się w danej sytuacji (np. gdy pierwszy raz jesteśmy na lotnisku, podczas odprawy kopiujemy zachowania innych pasażerów)[1].
Konformizm, pomimo złej prasy, sam w sobie nie jest ani zły, ani dobry. Sytuacje, do których decydujemy się dostosować – tak. Na przykład bierność zachodnich intelektualistów i polityków wobec terroru komunistycznego w ZSRR czy kolaboracja z Niemcami hitlerowskimi przy eksterminacji okupowanych narodów zasługują na moralne potępienie. Z kolei konformizm wynikający z zachowania ciszy w teatrze jest z pewnością pożądany, ponieważ wiąże się z uszanowaniem nie tylko pracy aktorów, ale również przestrzeni wspólnej, w której widownia realizuje cel pobytu w teatrze. Podobnie z nonkonformizmem – jawny opór wobec grupowej kradzieży zasługuje na uznanie, natomiast odmowa zapięcia pasa na tylnym siedzeniu może doprowadzić do śmierci pasażerów siedzących na przedzie, a więc nie wydaje się godna pochwały.
Podobnie nie należy twierdzić, że konformizm zawsze jest bezkrytyczny. Możemy przecież mówić o konformizmie z wyboru, a nawet konformizmie cynicznym, który jest jak najbardziej uświadomiony, przemyślany, ale niekoniecznie dodatni moralnie. Zatem wprawny myśliciel krytyczny, zamiast negować wszystkie normy dla zasady, będzie w miarę możliwości starał się dociec, które z nich mają dodatni wpływ na rzeczywistość, a które – ujemny. W miarę możliwości, ponieważ gdybyśmy chcieli kontemplować każdą normę, to nie wystarczyłoby nam czasu na podjęcie jakiegokolwiek działania.
Normy – akceptować czy podważać?
Normy stabilizują społeczeństwo[2] i ułatwiają życie. Dzięki nim nie musimy każdego dnia zastanawiać się, jak należy skutecznie wykonać prostą czynność.
Na przykład idąc na zakupy, znamy już cały scenariusz stania w kolejce, począwszy od znalezienia ogona właściwej kolejki, po stanie w niej w akceptowalny dla ogółu sposób i sfinalizowanie transakcji u kasjera/kasjerki, gdy już wystoimy swoje. Złościmy się, gdy osoba stojąca przed nami z jakiegokolwiek powodu opóźnia postęp kolejki (np. płacąc trylionami groszy uporządkowanymi w woreczkach). Najczęściej jednak stoimy cicho przewracając oczami, zamiast wyrażać otwarcie niezadowolenie, ponieważ wiemy, że nie jest to zachowanie pożądane.
Normy są wszechobecne, a funkcjonowanie poza nimi jest praktycznie niemożliwe. Należy więc zadać sobie pytanie, które normy akceptować i jakie należałoby przyjąć kryterium?
Człowiek jest istotą społeczną, która w izolacji nie tylko nie jest w stanie się rozwinąć (dzieci są wręcz skazane na rodziców przez przynajmniej pierwsze 10 lat, więc dobrze byłoby, aby sami rodzice byli względnie stabilni, skoro mają zajmować się wychowaniem potomstwa), ale nawet jeśli się rozwinie, to wobec braku swojego miejsca w społeczności (np. braku akceptacji przez rówieśników lub współpracowników) może ucierpieć psychicznie i w najlepszym przypadku zrobić coś sobie, a w najgorszym – również innym. Pożądanymi normami wydają się więc te, które (1) wzmacniają stabilność społeczną i (2) umożliwiają wielowymiarowy rozwój jednostce.
Punkt (2) jest o tyle kluczowy, że stabilność społeczną można osiągnąć przez ograniczanie swobód (np. wolności słowa), co zdaje się być regułą w kolektywistycznych kulturach azjatyckich (np. w Chinach), ale niekoniecznie europejskich (chociaż i to stwierdzenie można dziś skutecznie kontestować).
Zgodnie z doświadczeniem grecko-łacińskim, pożądane społeczeństwo to takie, w którego centrum znajduje się człowiek polityczny, czyli wolna jednostka świadoma swego obowiązku wobec wspólnoty społecznej, jednostka odpowiedzialna za drugiego człowieka. Innymi słowy – społeczność jest o tyle zdrowsza, o ile kreuje człowieka wolnego i odpowiedzialnego.
Fakt, że współcześnie nacisk kładziemy niemal wyłącznie na pierwszą z wymienionych wartości całkowicie zapominając o drugiej to temat na osobną rozprawę.
W zdrowym społeczeństwie, idee powinny nieskrępowanie przepływać w przestrzeni publicznej. Walka winna odbywać się na drodze retoryki perswazyjnej, dyskusji, a nie siły fizycznej, przemocy czy zakazów. W tak pomyślanej przestrzeni zdolność myślenia krytycznego jest nomen omen krytyczna, ponieważ bez niej skazani jesteśmy na zgubny wpływ ideologów (czego dobitnym przykładem jest polaryzująca wojna polsko-polska zdająca się nie mieć końca).
Zbyt łatwo przychodzi nam odrzucanie norm jako ograniczeń źle pojętej wolności (czyt. samowoli). Zanim więc odrzucimy jakąkolwiek normę, należałoby zadać sobie pytanie, czy jej odrzucenie nie spowoduje więcej problemów, niż jej utrzymanie. Nie ma bowiem niczego szkodliwego w podążaniu za tłumem, jeśli akurat tłum podąża w odpowiednim kierunku. Aby móc jednak dokonać takiej oceny (która nota bene nawet przy najtęższym wysiłku intelektualnym może okazać się błędną), trzeba starać się kultywować niezależność intelektualną.
Konformizm a budowanie intelektualnej niezależności
Intelektualna niezależność w sensie praktycznym przejawia się w (1) aktywnym diagnozowaniu motywów leżących u podstaw własnych wyborów, decyzji, poglądów, (2) wyciąganiu właściwych wniosków na podstawie tych diagnoz i (3) odpowiednim do okoliczności korygowaniu wymienionych.
Przykład: na profilu Twojej ulubionej gazety pojawia się informacja o skandalu korupcyjnym związanym z partią polityczną XYZ. Po przeczytaniu nagłówka i skrótu informacji udostępniasz informację na własnym profilu opatrując ją ironicznym komentarzem wskazującym na słuszność Twoich preferencji politycznych. Obserwujesz, jak pod udostępnieniem pojawiają się polubienia Twoich znajomych, co jeszcze mocniej utwierdza Cię w przekonaniu o przybraniu odpowiedniego kursu światopoglądowego.
Przy okazji, nie masz wątpliwości, że jesteś osobą myślącą niezależnie, racjonalną, krytyczną, etc., a cała reszta to podatny na manipulacje „ciemnogród”. Tymczasem w tak niewinnej zdawałoby się sprawie zrobiłeś/aś następujące błędy intelektualne:
- Bierne zaufanie do medium – czytasz tę gazetę od dawna. Zawsze publikują informacje, z którymi się zgadzasz, więc nie przyszło Ci do głowy, że mogą Tobą manipulować. Z pewnością Twoje medium, w przeciwieństwie do opozycyjnych, jest obiektywne, apolityczne i zawsze prezentuje obie strony medalu, abyś mógł/mogła samodzielnie podjąć decyzję, co zaszło.
- Błędne koło – Partia XYZ wzbudza w Tobie szczególnie negatywne emocje, ponieważ jest wyjątkowo skorumpowana. Wiesz o tym, ponieważ źródło, któremu ufasz, cały czas publikuje informacje o tym, że partia XYZ jest skorumpowana.
- Efekt potwierdzenia – aktywnie poszukujesz tych informacji, które potwierdzają Twoje poglądy. Jeśli Partia XYZ kradnie, to w Internecie szukasz opinii potwierdzających kradzież, a nie niewinność.
- Wiesz tylko to, co widzisz – jeśli medium, któremu ufasz, pisze tylko o korupcji Partii XYZ, to wydaje Ci się, że inne parte, instytucje lub osoby nie są aż tak lub wcale skorumpowane.
- Efekt dostępności – ponieważ od tygodnia media grzeją informację o korupcji, to wydaje Ci się, że korupcja w ostatnich latach rośnie, zamiast maleć. A skoro rządzi Partia XYZ, to z pewnością ponoszą winę tego regresu moralnego.
- Uprzedzenie – nie lubię partii XYZ, więc jestem bardziej skłonny/a uwierzyć w negatywnie nacechowane informacje na jej temat.
- Hipokryzja – gdy Twoja partia zostaje złapana na korupcji, racjonalizujesz mówiąc, że inni też kradną, a poza tym wolisz, aby kradli ABC, a nie XYZ, bo XYZ, oprócz tego że kradną, są winni szeregu innych krzywd.
- Myślenie grupowe – Twoi znajomi mają podobne poglądy i często się z Tobą zgadzają, więc nie możecie być w błędzie.
- Naiwny realizm – żywisz przekonanie, że jesteś bardziej zdolny/a do obiektywnej oceny rzeczywistości niż Twój przeciwnik światopoglądowy. Z pewnością on padł ofiarą manipulacji, a Ty nie, więc nawet nie wchodzisz z nim w dyskusję, bo to i tak nic nie zmieni.
- Fałszywa polaryzacja – z powodu swoich uprzedzeń, poglądy przeciwnika wydają Ci się bardziej ekstremalne niż w rzeczywistości są. Gdy Twoja opcja przejmie część tych samych poglądów, nagle stają się dla Ciebie dopuszczalne, a często jawią Ci się jako świetne pomysły. Że też nikt na to wcześniej nie wpadł!
- Reaktywna dewaluacja – odrzucasz propozycję rozwiązania konfliktu interesów między stronami, ponieważ boisz się, że to sztuczka i Partia XYZ chce Cię oszukać. Skazujesz się więc na wieczną, bezsensowną walkę.
- Pycha – jesteś inteligentną osobą po studiach i wiesz, kiedy Tobą manipulują.
Nie, nie masz bladego pojęcia.
Powyższa lista przypadłości, na które cierpi Twój (i mój) intelekt, to zaledwie czubek góry lodowej. Uzyskując jednak świadomość, że Twoje poglądy w minimalnym stopniu zależą od Ciebie, jeśli aktywnie ich nie podważasz, możesz zacząć prawdziwą pracę nad sobą.
Możesz na przykład postanowić, że nie będziesz przekazywać dalej informacji, których prawdziwości nie jesteś pewny/a. Jeśli już zdarzy Ci się rozmawiać o takich rzeczach, zaznaczysz, że nie masz pewności co do wiarygodności informacji. Gdy jakaś informacja wzbudzi w Tobie emocje, zanim podejmiesz działanie, poczekasz, aż emocje opadną. Następnie spróbujesz zweryfikować prawdziwość informacji i dopiero potem podejmiesz decyzję o tym, jak postępować. Poszerzysz też wachlarz mediów, z których czerpiesz informacje, aby uniknąć sytuacji, w której informacje istotne dla Ciebie z punktu widzenia Twoich zainteresowań nie docierają do Ciebie, ponieważ nie przedostają się przez filtr czytanego medium. I tak dalej.
Kwestionuj swoje motywacje
Aby trzymać swój konformizm na wodzy i rozwijać intelektualną niezależność, trzeba wyrobić w sobie nawyk kwestionowania własnych motywacji. Można to robić zadając sobie pytania, np.: Dlaczego to zrobiłem/am? Jakie są moje motywy? Z czego wynikają moje poglądy? Co wpłynęło na moją postawę?
Motywacje mogą być wszelakie, ale najpowszechniejsze i najtrudniejsze do uświadomienia wynikają z najbardziej podstawowych uwarunkowań biologicznych. Mogą to być np.:
- Lęk przed narażeniem się na krytykę, unikanie konfliktów
- Lęk przed wykluczeniem z grupy
- Lęk przed utratą korzyści (materialnych, finansowych)
- Lęk przed zrobieniem błędu
- Inni wiedzą lepiej niż ja.
- Niechęć do ponoszenia odpowiedzialności za własne decyzje.
- Potrzeba akceptacji
- Potrzeba przynależności
- Potrzeba zachowania jednomyślności grupy (szczególnie silna w konfliktach światopoglądowych, np. Nie mogę przyznać, że byliśmy w błędzie, bo przeciwnik to wykorzysta).
- Chęć uzyskania osobistych korzyści (materialnych, finansowych)
- Chęć podniesienia własnego prestiżu (np. aspirowanie do prestiżowej grupy społecznej wymaga mówienia językiem tej grupy, podzielania jej poglądów, zachowania solidarności grupowej).
- Chęć wzmocnienia pozycji w grupie (szczególnie widoczne wśród polityków, którzy od czasu do czasu powtarzają oczywiste dyrdymały, aby wkupić się w łaski przywódców partii).
- Poddanie się zdaniu większości
- Wszyscy tak mówią, więc musi to być prawda.
- Sondaże nie dają im szans, więc wybiorę mniejsze zło.
- W pięciu gazetach o tym pisano.
- Poddanie się opinii ekspertów (np. zawierzanie tytułom naukowym)
- Cechy charakteru: wysoka ugodowość, introwertyzm, neurotyczność[3]
Jeśli po przeczytaniu powyższej listy stwierdzisz, że żaden z wymienionych czynników Cię nie dotyczy, to przypuszczalnie przed rozpoczęciem pracy nad intelektualną niezależnością powinieneś/powinnaś wpierw przemyśleć rozwinięcie w sobie intelektualnej pokory.
Bez cienia sarkazmu.
Tekst jest dziewiątą częścią cyklu Poradnik Myślenia Krytycznego.
___
[1] Cialdini, R. B.; Goldstein, N. J. (2004). “Social influence: Compliance and conformity” (PDF). Annual Review of Psychology. 55: 591–621.
[2] Heuser, L., Brian. (2005). Social Cohesion and Voluntary Associations. Peabody Journal of Education, 80, 16–29.
[3] Edelmann RJ, McCusker G. Introversion, neuroticism, empathy, and embarrassability. Personal. Individ. Differ. 1986;7:133–140.
Dodaj komentarz