Ruch psychologii pozytywnej został zapoczątkowany w 1998 przez psychologa Martina Seligmana. U jego podłoża leży przekonanie, że „tradycyjna” psychologia zbyt mocno skupia się na zaburzeniach psychicznych, dlatego należy stworzyć przeciwwagę w postaci badań nad tym, co powoduje, że człowiek jest szczęśliwy. Co ciekawe, adresatem tego nowego podejścia mieli być ludzie, którzy na co dzień nie cierpią na zaburzenia psychiczne[1]. Innymi słowy, psychologia pozytywna odsuwa na bok cały szereg cierpiących na realne zaburzenia psychiczne, aby skupić się na hipotetycznej grupie odbiorców, którym z pozoru nic nie dolega poza „niedoborem” szczęścia, którego odpowiednia dawka miałaby chronić przed rzeczonymi zaburzeniami.
Pierwszy krytyczny problem związany z przyjęciem „pozytywnego” paradygmatu to próba ustalenia uniwersalnych (odpornych na relatywizm kulturowy) definicji „dobrego życia” i „szczęścia”. Niestety, oprócz subiektywnych samoocen i arbitralnych modeli aspirujących do miana naukowych, nie dysponujemy niczym, co nadawałoby się do poważnych badań na skalę globalną. Na przykład stworzony przez Seligmana model PERMA[2] określający w psychologii pozytywnej 5 elementów dobrego życia nie jest nawet formalną teorią, tylko listą z góry dobranych czynników związanych z dobrostanem (pozytywne emocje, zaangażowanie, relacje z innymi ludźmi, poczucie sensu, osiągnięcia), którą można odpowiednio przerobić (np. dodając do niej asertywność, siłę charakteru, uduchowienie czy opóźnienie gratyfikacji) bez ryzyka utraty spójności całej teorii. Co jest jej fundamentalną wadą, bo jeśli psu wyhodujemy skrzydła, to czy nadal będzie psem?
Drugim krytycznym problemem jest założenie, że „dobre życie” i „szczęście” powinny być finalnymi produktami działania jednostki. Takie spojrzenie całkowicie ignoruje skłonność człowieka do popadania w relatywizm moralny, którego tragicznym skutkiem były totalitaryzmy XX wieku – komunizm i nazizm. Wobec braku etycznego wzorca odpowiadającego na pytanie „co to znaczy być dobrym człowiekiem”, „pozytywna” jednostka nie będzie w stanie oprzeć się złej woli większości. Pozytywna psychologia niestety nie tylko nie „brudzi” sobie rąk etyką, ale wręcz wypycha ją z centrum namysłu dobrym samopoczuciem.
I w końcu trzecim krytycznym problemem jest nader optymistyczne przekonanie, że pozytywne emocje chronią przed zaburzeniami psychicznymi (głównie depresyjnymi), co do których etiologii nawet nie mamy pewności, a które mogą wynikać z czegoś tak pozornie trywialnego jak z diety[3][4][5], o czym pisze się już w literaturze naukowej od kilku dekad. Czy zastosowanie terapii szczęścia na zaburzenia depresyjne wynikające z nadkonsumpcji węglowodanów o wysokim indeksie glikemicznym nie będzie równie zasadne co zalecanie ciepłej kąpieli na pękniętą łękotkę?
Załóżmy jednak, że psychologia pozytywna nie ogranicza się tylko do badania tego, co czyni życie dobrym, ale również włącza w arsenał badawczy negatywne ekspresje emocji. Jeśli tak, to pozostaje zapytać, po co tworzy się całkowicie nowe pojęcie na określenie tego, co już znamy?
Nauka w tęczowych okularach
Nie ulega wątpliwości, że dominacja pozytywnych emocji nad negatywnymi jest wskazana i pożądana, szczególnie że dzięki niektórym adaptacjom ewolucyjnym negatywne doświadczenia zapamiętujemy lepiej niż pozytywne doświadczenia o większej intensywności. Czy jednak możemy stwierdzić, że dobrego nigdy za wiele? Przyjrzyjmy się kilku ciekawym obserwacjom dotyczącym szeroko rozumianej pozytywności, aby odpowiedzieć sobie na to pytanie.
- Szeroki wachlarz badań dostarcza przekonujących danych, że pozytywność zwiększa dobre samopoczucie, kreatywność[6], wzmacnia odporność[7], obniża poziom kortyzolu (hormonu stresu)[8], zmniejsza występowanie udarów[9], zwiększa zdolność radzenia sobie z przeciwnościami[10], etc.
- Korelacja między pozytywnością a wynikającymi z niej korzyściami nie jest skalowalna ku nieskończoności[11], tzn. co prawda im więcej tym lepiej, ale co za dużo to niezdrowo.
- Nadmiar pozytywnego myślenia może prowadzić do szeregu pozytywnych złudzeń, które z kolei wiążą się z nierealistycznym optymizmem na temat przyszłości i przesadną wiarą we własne zdolności[12]. Z jednej strony rzeczone złudzenia pełnią funkcję adaptacyjną ułatwiając radzenie sobie w obliczu trudów i niepewności, ale z drugiej mogą przyczyniać się do podejmowania katastrofalnych decyzji.
- Badania wykazały dobre strony negatywów[13][14] i złe strony pozytywów[15][16], dlatego każde odpowiednie wyjaśnienie ludzkiego zachowania musi brać pod uwagę obie strony spektrum.
- Niektóre formy negatywnych ekspresji emocji są kluczowe dla rozwoju człowieka, ponieważ umożliwiają uporządkowane i ugruntowane w rzeczywistości postrzeganie[17]. Na przykład konflikt (w przeciwieństwie do pogardy czy obrzydzenia) może być zdrowy i budujący dla małżeństwa, natomiast poczucie winy (ale nie wstyd) może pomagać w rozwoju osobistym oraz relacjach społecznych[18].
- Mimo że pozytywne doświadczenia mogą w pewnym stopniu zmniejszać niepożądane efekty negatywnych doświadczeń, to nie ma dowodów na to, że można zastąpić je pozytywnymi doświadczeniami, z wyjątkiem leczenia fobii[19]. Nie istnieją też żadne dowody, że negatywne doświadczenia wynikające z traumatycznych doświadczeń mogą być wyleczone terapią szczęścia.
- Pozytywność musi być szczera i ugruntowana w poczuciu sensu bieżącej sytuacji. Udawana, wymuszona lub trywialna pozytywność związana jest z aktywnością mózgu w obszarze odpowiedzialnym za ekspresję negatywnych emocji[20] oraz z anormalną aktywnością serca[21]. Innymi słowy, udawane szczęście może zaszkodzić Twojemu zdrowiu.
- Jeśli wmawiamy sobie, że powinniśmy być szczęśliwi, wówczas narażamy się na ogromne ryzyko zawodu i związanego z nim szeregu negatywnych doświadczeń emocjonalnych. Dotyczy to szczególnie pozytywnych sytuacji, które powinny wzbudzać pozytywne emocje. Warto w tym momencie spojrzeć na dwa badania. W pierwszym, uczestniczki, dla których szczęście miało większą wartość, wykazywały mniejsze zadowolenie w sytuacjach o niskim natężeniu stresu, niż uczestniczki o innej hierarchii wartości. W drugim badaniu, uczestniczki, które sztucznie nakłoniono do przykładania większej wagi do szczęścia, mniej pozytywnie reagowały na radosne ekspresje emocji. W obu przypadkach efekt częściowo wynikał z rozczarowania własnymi uczuciami[22].
- Negatywne konsekwencje terapii szczęścia mogą być szczególnie dotkliwe dla osób z depresją, które brak poprawy samopoczucia po intensywnej ekspozycji na radość zinterpretują jako kolejną z szeregu życiowych porażek wynikających z własnej wadliwości. Poczucie przegranej może być o tyle silniejsze, o ile częściej osoba z depresją spotyka się z zapewnieniami ze strony otoczenia o skuteczności pozytywnych interwencji.
- Istnieją przekonywujące dowody, że wartości kulturowe i wierzenia wpływają na dobre życie i optymalne funkcjonowanie[23][24]. Ponieważ jednak kultury różnią się między sobą, to w badaniach „szczęścia” należałoby brać pod uwagę owe zróżnicowanie, aby uniknąć kulturocentryzmu. Na przykład niektóre formy wdzięczności mogą przynieść odwrotny rezultat wśród amerykańskich studentów azjatyckiego pochodzenia[25], a mieszkańcy Korei Południowej odczuwają znacznie mniejsze korzyści z praktykowania wdzięczności niż Amerykanie[26].
Z powyższych obserwacji można wywnioskować, że nasz krajobraz psychologiczny nie jest tylko i wyłącznie kolorami tęczy malowany, a praktyczną konsekwencją usilnego uszczęśliwiania siebie i innych może być w najlepszym wypadku poczucie chronicznego niezadowolenia, a w najgorszym – zrujnowanie sobie życia przez podejmowanie idiotycznych decyzji.
Kult pozytywnego egocentryzmu
W centrum psychologii pozytywnej stoi jednostka, a rezultatem końcowym jej starania jest własne szczęście. Oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że wdzięczność, wzajemność, empatia i cały szereg innych cnót zostają zredukowane do operacyjnych czynności służących pozyskaniu zasobu od drugiej osoby. Tym zasobem jest oczywiście dobre samopoczucie. Czy praktykowanie wdzięczności, aby czuć się dobrze, nie jest zaprzeczeniem tego, czym wdzięczność powinna być? Czy beneficjentem empatii nie powinna być przede wszystkim druga osoba? Czy przyjaźń nie opiera się na bezinteresowności?
Co, jeśli wdzięczność, wzajemność i empatia przestają sprawiać przyjemność? Porzucimy je na rzecz niewdzięczności, egoizmu i nieczułości? Adaptacyjnie korzystne wartości to te, które są odporne na zmienność okoliczności i opierają się pokusie konformizmu. Pozytywna psychologia zdaje się więc być flagą łopoczącą na wietrze, a jej praktykowanie może prowadzić do relatywizmu moralnego, którego – jak nauczyły nas totalitaryzmy XX wieku – należy unikać, aby nie obudzić się w piekle.
Szczególnie absurdalne rezultaty przynosi próba kwantyfikacji szczęścia, na co wskazuje dr Paul Wong[27] podając przykład badania przeprowadzonego w 2005[28], którego celem było określenie częstości wyrażania życzliwości przynoszącej największy dobrostan. „Uczeni” doszli do wniosku, że pięć aktów życzliwości w ciągu dnia przynosi lepsze rezultaty niż jeden akt dziennie przez tydzień. Innymi słowy, czy w celu osiągnięcia większego szczęścia powinniśmy rezygnować z życzliwości, gdy sytuacja tego wymaga, na rzecz realizacji dziennego limitu dobrych uczynków „pod rząd”? Czy te pięć dobrych uczynków można sobie rozłożyć rano w porze lunchu, czy lepiej zostawić dwa wolne „miejsca” na wieczór? Czy jak już odfajkujemy piątaka, to możemy się odrobinę ponapinać w Internecie?
Głównym więc zarzutem, jaki należy postawić promotorom psychologii pozytywnej, jest jej egocentryzm i materializm podsycające skłonności narcystyczne człowieka. Nie chodzi oczywiście o to, aby marginalizować jednostkę i podporządkowywać jej dobrostan bezimiennej masie. Przeciwnie – w ujęciu klasycznym humanizm, rzekomo definiujący współczesność, oznaczał wychowanie w człowieku jego właściwego charakteru, prawdziwego człowieczeństwa; człowieka wolnego, ale znającego swoje obowiązki wobec wspólnoty, czyli dojrzałego i odpowiedzialnego. Stoi to rzecz jasna w całkowitej sprzeczności ze współczesnym pojmowaniem humanizmu jako egoistyczne doskonalenie jednostki.
Zmuszanie się do szczęścia to wyjątkowo perfidna forma niewoli, ponieważ nie tylko nie daje tego, co w zamierzeniu powinna, ale która uniemożliwia zniewolonemu swobodę myślenia i wypowiedzi. A tylko przez swobodę myślenia i wypowiedzi możemy wyrażać siebie i wpływać na poprawę dobrobytu własnego i społeczeństwa.
Sens istnienia jest nie do zniesienia
Nie ulega wątpliwości, że „pozytywne myślenie” nie jest lekarstwem na trudy egzystencji, a podążanie za szczęściem co ewentualnie może nas od niego tylko oddalić. Aby zatem wypełnić próżnię powstałą wskutek pogoni za nieuchwytnym, winniśmy przede wszystkim odnaleźć celowość i wartość w naszych działaniach. Innymi słowy – musimy znaleźć sens życia, bo żadna ilość dobrego samopoczucia i dóbr materialnych nie wypełni metafizycznej pustki, którą każdy człowiek w sobie nosi z tytułu posiadania świadomości życia i śmierci.
Poczucie sensu, w przeciwieństwie do szczęścia, jeśli jest ugruntowane w realnych i skalowalnych potrzebach („Kim chcę być?”), może być motorem konstruktywnego i sprawiającego radość działania. Jeśli dodatkowo potrafimy znaleźć sens absolutny („Po co żyję?”) to również zachowamy trzeźwość umysłu w obliczu niewyobrażalnych trudności, zrządzeń losu, codziennego dyskomfortu. Poczucie głębokiego sensu opiera się najcięższym próbom. Czy rodzice nieuleczalnie chorego dziecka poświęcają się dla niego, aby zwiększyć sumę netto swoich pozytywnych ekspresji emocji? Czy opieka nad zniedołężniałymi na starość rodzicami motywowana jest chęcią dostarczenia sobie pozytywnych wrażeń? Czy rotmistrz Witold Pilecki zdecydował się na dobrowolne „przyjęcie” do obozu zagłady w Auschwitz, aby odnaleźć szczęście? W końcu, czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach podjąłby się emocjonalnie kosztownego działania, gdyby prymarnym celem przyświecającym ich życiu było szczęście?
Mimo że o sensie życia mówili już najstarsi filozofowie, to do psychiatrii klinicznej trafiło dzięki austriackiemu psychiatrze, Viktorowi Franklowi, dla którego sens życia był manifestacją wartości wynikających z tworzenia (np. wykonywania pracy lub uczynków), doświadczania (np. natury, przyjaźni, miłości) i nastawienia (np. w stosunku do problemów egzystencjalnych lub cierpienia)[29]. Reker i Wong[30], z kolei, rozważając poznawcze, afektywne i behawioralne aspekty sensu życia zdefiniowali go jako wielowymiarowy konstrukt składający się z poczucia porządku, przyczynowości i celowości istnienia, podążania i realizacji wartościowych celów i towarzyszącego temu poczucia spełnienia.
Mimo że dotychczasowe badania na temat roli poczucia sensu życia w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami życiowymi ograniczone są z przyczyn teoretycznych, to ich szeroki wachlarz pozwolił zrozumieć niektóre z aspektów tej roli. Badania na zdrowych populacjach sugerują na przykład, że poczucie sensu życia jest istotnym czynnikiem wpływającym na optymalne funkcjonowanie człowieka: ma pozytywny związek z dobrostanem psychologicznym wśród osób dojrzewających[31] i dorosłych[32], może chronić przed depresją (badania wykazują negatywny związek między poczuciem sensu życia a depresją[33][34]). Szczególnie ważne zdają się jednak być obserwacje dotyczące pozytywnego wpływu poczucia sensu życia na psychologiczny dobrostan osób z uszkodzeniem rdzenia kręgowego[35] i pacjentów onkologicznych[36], wśród których zaobserwowano nie tylko lepsze samopoczucie, ale również mniejszą skłonność do depresji lub zmęczenia.
Szczęście w nieszczęściu
Koncepcja pozytywnej psychologii i takiegoż myślenia jest niebywale przystępna poznawczo i łatwa w obsłudze, dlatego szturmem zawładnęła umysłami ludzi biznesu, polityki i pop-psychologii. Nie trudno sobie wyobrazić, że nawet jeśli początkowo aspirowała do miana ścisłej nauki, to bardzo szybko zjechała na magistralę taniej szarlatanerii napędzanej niespełnionymi marzeniami odbiorców (pozytywny coaching?). Sam Seligman musiał zdać sobie sprawę ze słabości swojej „teorii”, która przyniosła mu sławę, bo porzuciwszy szczęściologię, skupił się na odkrywaniu rzeczonego już sensu i jego znaczenia w życiu ludzi[37], co z punktu widzenia społeczeństwa i psychologii jako takiej jest o wiele właściwszym kierunkiem badań.
Przeczytaj również:
- Czy Inteligencja Emocjonalna to PSEUDO nauka?
- Czy pozytywne myślenie leczy duszę?
- Czy eksperyment więzienny Zimbardo to bujda?
___
[1] Seligman, M. E. P., Parks, A. C., & Steen, T. (2005). A balanced psychology and a full life. In F. A. Huppert, N. Baylis, & B. Keverne, The science of well-being (pp. 275-283). New York, NY, US: Oxford University Press.http://dx.doi.org/10.1093/acprof:oso/9780198567523.003.0010
[2] https://pl.wikipedia.org/wiki/Model_PERMA
[3] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3539842/
[4] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/27472404
[5] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/28065177
[6] Positive affect facilitates creative problem solving.Isen AM, Daubman KA, Nowicki GPJ Pers Soc Psychol. 1987 Jun; 52(6):1122-31.
[7] Alterations in brain and immune function produced by mindfulness meditation.Davidson RJ, Kabat-Zinn J, Schumacher J, Rosenkranz M, Muller D, Santorelli SF, Urbanowski F, Harrington A, Bonus K, Sheridan JFPsychosom Med. 2003 Jul-Aug; 65(4):564-70.
[8] Positive affect and health-related neuroendocrine, cardiovascular, and inflammatory processes.Steptoe A, Wardle J, Marmot MProc Natl Acad Sci U S A. 2005 May 3; 102(18):6508-12.
[9] The association between emotional well-being and the incidence of stroke in older adults.Ostir GV, Markides KS, Peek MK, Goodwin JSPsychosom Med. 2001 Mar-Apr; 63(2):210-5.
[10] What good are positive emotions in crises? A prospective study of resilience and emotions following the terrorist attacks on the United States on September 11th, 2001.Fredrickson BL, Tugade MM, Waugh CE, Larkin GRJ Pers Soc Psychol. 2003 Feb; 84(2):365-76.
[11] Fredrickson B. L., Losada M. F. (2005). Positive affect and the complex dynamics of human flourishing. Am. Psychol. 60, 678–686. 10.1037/0003-066X.60.7.678
[12] Kruger J., Chan S., Roese N. (2009). (Not so) positive illusions. Behav. Brain Sci. 32 526–527. 10.1017/S0140525X09991270
[13] Kashdan, T., & Biswas-Diener, R. (2015). The upside of your dark side: Why being your whole self—not just your “good” self—drives success and fulfillment. New York, NY: Plume.
[14] Woolfolk, R. L. (2002). The power of negative thinking: Truth, melancholia, and the tragic sense of life. Journal of Theoretical and Philosophical Psychology, 22, 19–27. http://dx.doi.org/10.1037/h0091192
[15] Schumaker, J. F. (2006). In search of happiness: Understanding an endangered state of mind. Westport, CT: Praeger.
[16] Forgas, J. P. (2014). On the downside of feeling good. In J. Gruber & J. T. Moskowitz (Eds.), Positive emotion: Integrating the light sides and dark sides (pp. 301–322). New York, NY: Oxford University Press.
[17] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3126111/
[18] Fredrickson BL. Extracting meaning from past affective experiences: The importance of peaks, ends, and specific emotions. Cognition and Emotion. 2000;14:577–606.
[19] Craighead, W. E., & Nemeroff, C. B. (Eds.). (2004). The concise Corsini encyclopedia of psychology and behavioral science. New York, NY: Wiley.
[20] The Duchenne smile: emotional expression and brain physiology. II.Ekman P, Davidson RJ, Friesen WVJ Pers Soc Psychol. 1990 Feb; 58(2):342-53.
[21] Linkages between facial expressions of anger and transient myocardial ischemia in men with coronary artery disease.Rosenberg EL, Ekman P, Jiang W, Babyak M, Coleman RE, Hanson M, O’Connor C, Waugh R, Blumenthal JAEmotion. 2001 Jun; 1(2):107-15.
[22] Can seeking happiness make people unhappy? [corrected] Paradoxical effects of valuing happiness.Mauss IB, Tamir M, Anderson CL, Savino NSEmotion. 2011 Aug; 11(4):807-15.
[23] Snyder, C. R., & Lopez, S. J. (2002). Handbook of positive psychology. New York, NY: Oxford University Press.
[24] Haidt, J. (2005). The happiness hypothesis: Finding modern truth in ancient wisdom. New York, NY: Basic Books.
[25] Parks, A. C., & Biswas-Diener, R. (2013). Positive interventions: Past, present, and future. In T. B. Kashdan & J. Ciarrochi (Eds.), Mindfulness, acceptance, and positive psychology: The seven foundations of well-being (pp. 140–165). Oakland, CA: New Harbinger.
[26] Layous, K., Lee, H., Choi, I., & Lyubomirsky, S. (2013). Culture matters when designing a successful happiness-increasing activity: A comparison of the United States and South Korea. Journal of Cross-Cultural Psychology, 44, 1294–1303. http://dx.doi.org/10.1177/0022022113487591
[27] http://www.drpaulwong.com/critique-of-positive-psychology/
[28] Lyubomirsky, S., Sheldon, K. M., & Schkade, D. (2005). Pursuing happiness: The architecture of sustainable change. Review of General Psychology, 9, 111–131. http://dx.doi.org/10.1037/1089-2680.9.2.111
[29] Frankl VE. Man’s search for ultimate meaning. New York: Insight Books/Plenum Press; 1997.
[30] Reker GT, Wong PTP. Aging as an individual process: Toward a theory of personal meaning. Emergent theories of aging. New York: Springer Publishing Co; 1988. p. 214–46.
[31] Meaning in life: is it a protective factor for adolescents’ psychological health?Brassai L, Piko BF, Steger MFInt J Behav Med. 2011 Mar; 18(1):44-51.
[32] Steger MF, Kawabata Y, Shimai S, Otake K. The meaningful life in Japan and the United States: Levels and correlates of meaning in life. Journal of Research in Personality. 2008;42:660–678. doi: 10.1016/j.jrp.2007.09.003.
[33] Meaning in life: clinical relevance and predictive power.Debats DLBr J Clin Psychol. 1996 Nov; 35 ( Pt 4)():503-16.
[34] Existential meaning’s role in the enhancement of hope and prevention of depressive symptoms.Mascaro N, Rosen DHJ Pers. 2005 Aug; 73(4):985-1013.
[35] Psychological well-being after spinal cord injury: perception of loss and meaning making.deRoon-Cassini TA, de St Aubin E, Valvano A, Hastings J, Horn PRehabil Psychol. 2009 Aug; 54(3):306-14.
[36] Effects of global meaning and illness-specific meaning on health outcomes among breast cancer patients.Sherman AC, Simonton S, Latif U, Bracy LJ Behav Med. 2010 Oct; 33(5):364-77.
[37] https://www.theguardian.com/politics/2011/apr/10/david-cameron-wrong-type-happiness
Zdecydowanie się zgadzam. Zakłamany obraz siebie i brak moralności, etyki. Promowanie egoizmu. No rozejrzeć się tylko dookoła marksizm kulturowy wlasnie to serwuje. Efekty takich pierwszych zakażeń mózgu widac jak na dłoni…Artykuł długi ale wyczerpujące podejście do tematu tego właśnie wymaga. Dziękuję za tą analizę wielopłaszczyznową.
Cała przyjemność po mojej stronie 🙂