Kilka słów o Facebooku, samoocenie, narcyzmie i depresji

Dziesięć lat po utworzeniu Facebooka, świat blisko miliarda ludzi różnych kultur został zredukowany do przestrzeni serwerowej reprezentowanej przez jeden tylko adres-wizytówkę, Sami-Wiecie-Jaki zresztą, i pomimo wielu binarnych (hate/no hate) dyskusji na temat zasadności używania tego medium, jedno jest jasne jak supermasywna gwiazda – ludzie kochają Facebooka i nic nie wskazuje na rychłą zmianę lidera na walentynkowym podium.

Miłość ta, mimo że intensywna i pewnie bezinteresowna, jest na pewno burzliwa i wielowymiarowa. Facebook zapewnia nam nie tylko kontakt z bliskimi, ale, a nawet przede wszystkim, daje możliwość wykreowania alternatywnej, bliższej ideałowi wersji nas samych. Dlaczego przede wszystkim? Gdyby chodziło tylko o kontakt, wystarczyłoby nam wyświechtane GG, Skype czy nawet zwyczajny telefon (a co to takiego?). A jednak GG już od wielu lat jest na równi pochyłej, Skype trzyma gardę głównie dzięki rozmowom wideo, a telefony służą do… korzystania z Facebooka.

Między Facebookiem a psychologią

Społecznościowa rewolucja w internetach jest bezsprzecznie jednym z najciekawszych zjawisk ostatniej dekady, nie tylko pod względem technologicznym, ale przede wszystkim z punktu widzenia psychologii i socjologii. Na przestrzeni ostatnich kilku lat, uczeni z całego świata przeprowadzili wiele badań poświęconych wpływowi social media na samoocenę użytkowników.

Badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Queensland wykazało, że zarówno osoby pasywnie przeglądające treści umieszczane przez swoich znajomych na Facebooku, jak i osoby, których treści nie spotkały się z żadną odpowiedzią, czuły się wyobcowane, niewidzialne i mało ważne. Ponadto, ci drudzy cierpieli na obniżoną samoocenę. Spadki samopoczucia odnotowano tez u aktywnie postujących, mających dwudniową przerwę od dzielenia się ze światem swoimi przemyśleniami, co może świadczyć o uzależniających właściwościach Facebooka. Naukowcy doszli do wniosku, że aktywne uczestnictwo w życiu Facebooka odgrywa kluczową rolę w budowaniu poczucia przynależności z użytkownikami platformy społecznościowej.[1]

W innym badaniu, uczeni próbowali odpowiedzieć na pytanie czy social media mogą pomóc ludziom z niską samooceną nabrać więcej pewności siebie. Okazuje się, że pomimo oczywistych zalet dzielenia się swoimi myślami z innymi, zalewanie znajomych prysznicem negatywnych myśli na temat swojego życia, odbija się ujemnie na lubialności malkontentów. Dodatkową frustrację u nich może budzić fakt, że za bardzo skupiają się na monitorowaniu swojej tablicy i usuwaniu niekorzystnych dla siebie treści umieszczanych przez innych użytkowników. Co ciekawe, ludzie z niską samooceną dostawali znacznie więcej odpowiedzi, kiedy dzielili się pozytywnymi myślami. Dla odmiany, ludzie z wysoką samooceną – przeciwnie, co może wynikać z faktu, że w przypadku tych drugich, negatywne wpisy są rzadkością i mogą budzić zaskoczenie. [2]

Social czy self-focused media

W teorii, social media, jak sama nazwa wskazuje, powinny służyć do budowania relacji towarzyskich i utrzymywania zawartych już kontaktów. W praktyce, jednak, warto zastanowić się czy niektóre platformy, jak choćby sam Facebook, nie powinny być nazywane self-focused media – media dla osób skupionych na sobie.

Dlaczego?

Przeciętnemu użytkownikowi, Facebook otwiera wrota do setek płytkich znajomości i pozbawionej emocji komunikacji. Co więcej, media społecznościowe dają ludziom kontrolę nad kreowaniem własnego obrazu w oczach innych, co może przyciągać nie tylko osoby próbujące zrekompensować sobie deficyty emocjonalne z życia codziennego, ale też wszelakiej maści zakochanych w sobie narcyzów.

Narcyzm, czyli wszechobecne poczucie samowspaniałości, potrzeba bycia podziwianym i przesadzone mniemanie o sobie, to choroba na którą cierpi duża rzesza facebookowej społeczności. Tak jak mitologiczny Narcyz spoglądał w sadzawkę podziwiając z zachwytem piękno swego odbicia, tak współcześni użytkownicy portali społecznościowych pielęgnują swoje profile, m.in. na Facebooku, wzdychając do zdjęć profilowych, śledząc z zapartym tchem nowe komentarze pod wpisami na tablicy i zliczając spływające kaskadą lajki.

Elliot Panek z Uniwersytetu Michigan, komentując wyniki badania dotyczącego wpływu social media na rosnący w społeczeństwie poziom narcyzmu, stwierdził, że zarówno studenci uczelni, jak i ich dorośli odpowiednicy biorący udział w badaniu, używali portali społecznościowych do podreperowania swoich ego i kontrolowania jak byli postrzegani przez innych. Różnili się natomiast sposobem osiągania tego celu. Dla dorosłych, Facebook stanowił lustro, w którym przeglądali swoje odbicie, natomiast młodzi chętniej wybierali Twittera, jako swoistego megafonu do wyrażania opinii na przeróżne tematy (niekoniecznie na tematy, o których mieli jakiekolwiek pojęcie). [3]

Z drugiej strony, uczeni z Uniwersytetu Północnej Florydy uspokajają, że pomimo wielu narcystycznych zachowań będących normą na Facebooku, portal służy przede wszystkim do komunikacji, a niektóre czynności wykonywane za jego pomocą, mogą promować pewne aspekty empatii. [4]

Lustereczko powiedz przecie…

Pierwszą rzeczą widoczną w profilu użytkownika jest jego zdjęcie profilowe. Okazuje się, że ta niepozorna rzecz może mieć ogromny wpływ na to w jaki sposób jesteśmy postrzegani całościowo przez odwiedzających nas gości. Badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Missouri wykazało, że użytkownicy, których zdjęcia profilowe zawierają sygnały społeczne, dodatkowe informacje o użytkowniku, i przychylne komentarze pod spodem są postrzegani jako bardziej towarzyscy i fizycznie atrakcyjni, niż użytkownicy, których zdjęcia zawierają mniej sygnałów społecznych a komentarze są nieprzychylne. [5]

Co to takiego te sygnały społeczne? Jeśli mówimy o zdjęciach profilowych, sygnałem społecznym może być dodatkowa informacja odnośnie tożsamości lub zawodu osoby na zdjęciu, np. instrument muzyczny na zdjęciu profilowym przedstawiającym muzyka, dziecko na rękach ojca, czy bokser na ringu. Ludzie na zdjęciach zawierających sygnały społeczne postrzegani byli jako bardziej atrakcyjni zarówno pod względem fizycznym, jak i towarzyskim w przeciwieństwie do ludzi, których zdjęcia przedstawiały jedynie twarze.

Formułując wrażenia, wolimy polegać na informacji wygenerowanej przez innych zamiast siebie samych – wyjaśnia Seoyeon Hong, autor badania. Innymi słowy, opinie innych ludzi znaczą więcej, niż autoprezentacja osoby, której opinia dotyczy. Dlatego użytkownicy portali społecznościowych chcący wywołać odpowiednie wrażenie, powinni być świadomi wpływu informacji wygenerowanej przez innych na swój temat w celu osiągnięcia pozytywnego efektu autoprezentacji. [5]

Podobno połowa sukcesu to ubieranie się jak człowiek sukcesu, zatem jeśli chcecie zrobić dobre wrażenie na swoich znajomych lub potencjalnych pracodawcach, zainwestujcie w zdjęcia bogate w rzeczone już sygnały społeczne i pilnujcie, aby żaden złośliwiec nie zburzył doskonałej autoprezentacji sarkastycznym komentarzem. Przychylne wypowiedzi bardzo Wam pomogą, a nieżyczliwości, nawet jeśli tylko żartobliwe, mogą wpłynąć na Waszą potencjalną atrakcyjność ujemnie. I niech zazdroszczą.

Zanim jednak zastosujecie się do powyższego i strzelicie sobie fotkę z ulubionym przedmiotem w ręku, musicie jeszcze zastanowić się kto jest grupą docelową wizerunku. Eksponowanie siebie i swoich zainteresowań, owszem, może pomóc w nawiązaniu kontaktu z mieszkańcami USA czy Europy, ale jeśli planujecie dotrzeć do Azjatów, lepiej zainwestujcie w bogate tło dla swoich sylwetek.

Zgodnie z wcześniejszym badaniem opublikowanym w International Journal of Psychology, mieszkańcy kolektywistycznych kultur Wschodniej Azji są wrażliwsi na punkcie informacji kontekstualnej, dlatego ich zdjęcia nie skupiają się na twarzy profilowego gwiazdora, a umiejscawiają go pośrodku bogatego w dodatkowe informacje tła. Preferencje te zmieniają się wraz ze zmianą miejsca zamieszkania i upływem czasu, więc po Azjatach studiujących w USA można spodziewać się przejęcia zwyczajów zachodnich. [6]

Spirala zazdrości

Zgodnie z badaniem przeprowadzonym na Politechnice Darmstadt, około 1/5 wszystkich wydarzeń wzbudzających zazdrość w życiu respondentów, miało miejsce w kontekście Facebooka. Pokazuje to ogromną rolę portalu w życiu emocjonalnym użytkowników. Paradoksalnie, zazdrość bardzo często prowadzi do przystrajania własnych profili w fajerwerki o jakich świat nie słyszał, co z kolei prowadzi do rozpalania zazdrości wśród innych użytkowników. W taki oto sposób nakręca się tzw. spirala zazdrości. [7]

Uczeni zdołali również określić negatywny związek między facebookową zazdrością i ogólną życiową satysfakcją użytkowników. Pasywne używanie Facebooka może wzbudzać w ludziach zawiść, a to z kolei obniża satysfakcję z życia. Biorąc pod uwagę, że przesiadywanie na Facebooku to rozrywka praktykowana na skalę globalną, a zazdrość jest uczuciem uniwersalnym, wielu z nas może cierpieć na przypadłość opisaną wcześniej.

Korzystanie z Facebooka może sprawiać radość i wpływać dobrze na zdrowie, jeśli tylko użytkownicy używają go do utrzymywania kontaktu z rodziną i starymi znajomymi, oraz dzielenia się ciekawymi i ważnymi wydarzeniami z życia – wyjaśnia prof. Margaret Duffy z Uniwersytetu Missouri. Jednak jeśli używany jest do podglądania jak znajomym układa się finansowo albo czy stary znajomy jest szczęśliwy w związku, […] używanie portalu może powodować uczucie depresji. [8]

Na podstawie naszych, ale też innych badań, korzystanie z Facebooka może mieć dobry wpływ na dobrobyt. Jeśli jednak wzbudza zazdrość wśród użytkowników, to zupełnie inna bajka. Użytkownicy powinni być świadomi, że pozytywna autoprezentacja jest bardzo ważnym powodem używania social media, dlatego normalne jest eksponowanie przez użytkowników wyłącznie pozytywnych rzeczy na swój temat – wyjaśnia Edson Tandoc, asystent prof. Duffy. [8]

Przede wszystkim należy pamiętać, że wysoka samoocena wynika z silnych relacji z innymi ludźmi i dążenia do osiągania rozsądnych i stosownych do wieku celów. Samooceny nie da się zbudować idąc na skróty, ale stanowi konsekwencję dobrego życia.

Przeczytaj również:

  1. Rozwój osobisty nowoczesnego humanisty
  2. Akceptacja – czy należy akceptować siebie?

 

foto: flickr

___
[1] http://www.alphagalileo.org/ViewItem.aspx?ItemId=141643&CultureCode=en
[2] http://www.psychologicalscience.org/index.php/news/releases/facebook-is-not-such-a-good-thing-for-those-with-low-self-esteem.html
[3] http://ns.umich.edu/new/releases/21517-you-re-so-vain-u-m-study-links-social-media-and-narcissism
[4] http://www.unf.edu/publicrelations/media_relations/press/2014/New_UNF_Social_Media_Study_Investigates_Relationships_among _Facebook_Use,_Narcissism_and_Empathy.aspx
[5] http://munews.missouri.edu/news-releases/2012/0912-facebook-profile-pictures-influence-perceived-attractiveness-mu-study-finds-2/
[6] http://www.alphagalileo.org/ViewItem.aspx?ItemId=120592&CultureCode=en
[7] http://www.tu-darmstadt.de/vorbeischauen/aktuell/ni_63808.en.jsp
[8] http://munews.missouri.edu/news-releases/2015/0203-if-facebook-use-causes-envy-depression-could-follow/

Adam J. Wichura

1 comment

  • Nie zgodzę się ze zdaniem, że facebook służy ludziom jako narzędzie do wykreowania alternatywnej, lepszej wersji siebie- co raz więcej badań (oraz algorytmów) pokazuje, że z profilu na facebooku da się stworzyć całkiem wiarygodny profil osobowości danego użytkownika. Oczywiście- korzystanie z facebooka ma swoje ciemne strony, ale nie należy zapominać o tych jasnych. A najlepsze w facebooku jest to, że jest on świetnym źródłem informacji- nie tylko o naszych znajomych, ale też o i nas samych. Warto o tym pamiętać, bo koncerny i agencje reklamowe już to skrzętnie wykorzystują. Podrzucam przy okazji świetny artykuł na temat związku facebooka i osobowości: https://perso.in/blog/facebook-zna-twoja-osobowosc-a-ty/

Your Header Sidebar area is currently empty. Hurry up and add some widgets.