Wybory prezydenckie za pasem. Dla wielu jest to doskonała okazja, aby ponapinać intelektualne bicepsy, obśmiać przeciwników politycznych, wylać pomyje na rozmówców i dla uzasadnienia swojej wyższości moralnej poutyskiwać na niską jakość rzeczywistości społecznej w Polsce.
Wybory prezydenckie to również świetna okazja, aby jednak nie robić powyższych rzeczy.
Zamiast tego można na przykład podjąć wysiłek i spróbować stać się osobą intelektualnie i moralnie lepszą, niż było się wczoraj, tym samym wzmacniając szkielet demokracji (to już szkielet?), która nie może dobrze funkcjonować bez odpowiedzialnych wyborców.
Co więc możesz zrobić osobiście, aby poprzez własny przykład zachęcać innych do bycia lepszymi ludźmi? Kilka nieskomplikowanych sugestii poniżej.
Spieraj się, ale kulturalnie.
Konflikt, sam w sobie, nie jest niczym negatywnym, jest nieodzowną częścią życia społecznego. Dzięki różnicy zdań i możliwości nieograniczonego ścierania ze sobą różnych, nierzadko sprzecznych koncepcji, idei, pomysłów możemy rozwijać się jako ludzie, społeczeństwa, cywilizacje. Konflikt nie musi wcale prowadzić do zgody, a sama zgoda nie stanowi o wyższości jednej koncepcji nad drugą. Konflikt nie musi też powodować negatywnych odczuć, jeśli wszyscy szanujemy reguły gry i spieramy się kulturalnie, rozumowo, jak na kulturalnych ludzi przystało. Nie jest więc niczym niewłaściwym, że co wybory odżywają stare konflikty światopoglądowe w Polsce. Niewłaściwy jest sposób, w jaki są prowadzone.
Co to zatem znaczy, że należy spierać się kulturalnie?
Słuchaj aktywnie bez przerywania, próbuj zrozumieć rozmówcę, jego motywacje, argumenty. Nie czekaj, aż skończy, tylko po to, aby go „zmasakrować”. Nie atakuj, nie używaj argumentów ad personam, tzn. nie oceniaj mówiącego tylko jego argumenty.
Skup się na dotarciu do prawdy, a nie wygraniu bitwy światopoglądowej. Co Ci przyjdzie z wygranej bitwy, oprócz połechtanego ego, skoro wszyscy przegrają wojnę?
Aby wyrazić, że się z czymś nie zgadzasz, mów: „Nie zgadzam się…” zamiast „Wygadujesz bzdury…” i próbuj uzasadnić swoje stanowisko w możliwie najbardziej przejrzysty i merytoryczny sposób: „Nie zgadzam się, ponieważ…”, zamiast „Szkoda gadać…” lub „I tak mnie nie przekonasz…”.
Używaj sformułowań jasno określających stan Twojej wiedzy i pochodzenie argumentów:
„Wydaje mi się…” – jeśli nie masz pewności.
„Słyszałem że…” – jeśli opowiadasz o czymś z drugiej ręki.
„W gazecie przeczytałam…”, „Profesor X uważa, że…” – jeśli mówisz o zdaniu medium, autorytetu, a nie swoim.
Jeśli, załóżmy, twierdzisz, że globalne ocieplenie jest faktem, ponieważ wierzysz w ekspertyzę NASA (a nie dlatego, że sam prowadzisz na ten temat badania), to zamiast krzyczeć:
„Globalne ocieplenie jest faktem!”
należałoby powiedzieć:
„Według NASA globalne ocieplenie jest faktem i zgadzam się z tym w 100%, ponieważ…”.
Innymi słowy – jeśli powołujesz się na autorytet lub zewnętrzne źródło informacji, zaznacz to wyraźnie w swojej wypowiedzi. W przeciwnym razie przyjmujesz rolę autorytetu, którym prawdopodobnie nie jesteś.
Odsiewaj fakty od fikcji.
A jeśli nie masz na to czasu lub nie potrafisz, to nie angażuj się w dyskusję. Powielając fake newsy tylko po to, aby lepiej się poczuć z własnymi uprzedzeniami, przyczyniasz się do barbaryzacji debaty publicznej i rzeczywistości społecznej.
Więcej na temat manipulacji w mediach przeczytasz tutaj: https://czlowiek.info/jak-rozpoznawac-falszywe-informacje-w-mediach/
A o myśleniu krytycznym szerzej: https://czlowiek.info/pmk-000-poradnik-myslenia-krytycznego-wprowadzenie/
Unikaj stereotypów, uprzedzeń i wyzwisk.
„Komuchy”, „naziole”, „mohery”, „PiSiory”, „POpaprańcy”, „ubecy”, „katole”, etc. to tylko kropla w morzu pomyj, które chętnie wylewamy na naszych przeciwników światopoglądowych. Podobne sformułowania są szkodliwe nie tylko dla debaty publicznej, a więc społeczeństwa, ale również dla nas samych, czego kompletnie zdajemy się nie zauważać. Dlaczego? Człowiek jest istotą społeczną i do względnie zdrowego życia potrzebuje innych ludzi. Stygmatyzując całe grupy społeczne nie tylko narażamy na niepotrzebny stres bogu ducha winnych członków tych grup, ale przede wszystkim sami narażamy się na niepotrzebny stres tworząc najczęściej błędne skojarzenia, których aktywacja (np. czytając kolejną opinię o „POprańcach” lub „PiSiorach”) każdorazowo budzi w nas negatywne emocje, np. złości, wstrętu, strachu, nienawiści.
Różnica między nienacechowanymi stwierdzeniami faktu, a stwierdzeniami ukierunkowanymi na zbudowanie uprzedzenia nie zawsze jest łatwa do zauważanie. Spójrzmy na przykłady poniżej:
Szymon C., katolicki kandydat na prezydenta, prowadzi w sondażach.
Celem takiego stwierdzenia może być chęć nastawienia „niereligijnych” wyborców przeciwko danej kandydaturze. Wszak jeśli wygra Szymon C., to niewątpliwie po zwycięstwie wprowadzi w całym kraju Szariat, odbierze prawa kobietom i wyśle ateistów do kamieniołomów.
Dla porównania, tak może wyglądać nienacechowane stwierdzenie faktu, jeśli oparte jest na danych statystycznych:
Szymon C., który prowadzi w sondażach, ma największe poparcie wśród katolików.
W powyższych przykładach, na potrzeby intelektualnej gimnastyki, „katolicki” można zamienić na inne dowolne określenie, np. „homoseksualny”, „heteroseksualny”, „muzułmański”, „niewykształcony”, etc.
Zwracaj uwagę, na co zwracasz uwagę.
Szansa, że Twój wybór wynika bardziej z subiektywnej sympatii lub antypatii niż krytycznej, merytorycznej refleksji, jest ogromna. Zastanów się, czy poniższe motywacje nie są Twoimi:
- Głosuję na X, bo ładnie się prezentuje. Skoro ładnie się prezentuje, to musi być kompetentny/a.
- Głosuję na X, bo jest kobietą. Głosuję na Y, bo jest mężczyzną. Nie głosuję na X, bo jest kobietą. Nie głosuję na Y, bo jest mężczyzną. Kobiety/mężczyźni nie nadają się do rządzenia. Pora dać porządzić kobietom.
- Głosuję na X, aby nie wygrał(a) Y. Głosuję na Y, aby nie wygrał(a) X.
- Głosuję na X, bo zawsze głosowałem/am na X.
Kompetencje, nota bene, nie mają płci, orientacji seksualnej czy koloru skóry. Oczywiście, że za wymienionymi „parametrami” idą często konkretne poglądy, ale tym bardziej należy oceniać owe poglądy, a nie „ładność” tego, kto je wypowiada.
Na co warto zwracać uwagę oprócz, co oczywiste, programów wyborczych, na które prawie nikt nie zwraca uwagi poza sloganami cyrkulującymi w prasie?
- Czy kandydat(ka) ma weryfikowalną historię uczciwości i prawdomówności?
- Czy kandydat(ka) spełnia swoje obietnice wyborcze?
- Czy kandydat(ka) ma/przejawia zdolności rozwiązywania złożonych problemów?
- Czy kandydat(ka) potrafi podejmować decyzje w oparciu o złożone dowody?
- Czy kandydat(ka) potrafi myśleć wystarczająco krytycznie, aby być w stanie dostosowywać się do zmiennych sytuacji?
- Jakie kandydat(ka) ma nastawienie?
- Czy kandydat(ka) potrafi słuchać, czy głównie mówi?
- Czy kandydat(ka) ma własne zdanie, czy jest zaledwie tubą swojego politycznego grajdołka?
Idź głosować!
I poświęć swojemu wyborowi chociaż odrobinę jakościowej uwagi. Twierdzenie, że Twój głos i tak niczego nie zmieni, z pewnością nie zmieni niczego.
Na lepsze.
Add comment