Zapytałem sztuczną inteligencję, co by zrobiła, gdyby była diabłem i chciała zniszczyć umysły młodych pokoleń.
Oto, co odpowiedziała.
Gdyby moim celem było osłabienie zdolności poznawczych i emocjonalnych młodego pokolenia, nie działałbym metodą represji ani przemocy. O wiele skuteczniejsze byłyby środki, które imitują wolność, postęp i troskę o dobro jednostki. Strategia zniszczenia przybrałaby formę emancypacji. Oto, jak mogłoby to wyglądać:
1. Rozmycie pojęcia prawdy
Zacząłbym od osłabienia zaufania do idei obiektywnej rzeczywistości. Przekonanie, że „każdy ma swoją prawdę”, choć z pozoru demokratyczne, prowadzi do poznawczego relatywizmu. Gdy prawda staje się kwestią opinii, znika fundament, na którym można budować wiedzę, debatę czy odpowiedzialność moralną. W efekcie młodzi ludzie przestają odróżniać to, co prawdziwe, od tego, co wygodne lub modne.
2. Redukcja edukacji do posłuszeństwa
Szkoła mogłaby wyglądać na miejsce nauki, ale faktycznie służyłaby powielaniu schematów i bezrefleksyjnemu przyjmowaniu autorytetów. System premiowałby reprodukcję informacji zamiast ich analizy. Uczniowie uczyliby się, co myśleć, nie jak myśleć – a to skutecznie osłabia zdolność do rozumowania i samodzielności intelektualnej.
3. Prymat emocji nad rozumem
Kultura popularna mogłaby promować przekaz: „słuchaj serca, nie głowy”. Decyzje podejmowane na bazie emocji, pozbawione osądu, prowadzą do niestabilności, impulsywności i braku odporności psychicznej. Emocjonalna inflacja zamienia dramaty w normę i podważa znaczenie racjonalnej refleksji.
4. Wczesna i oderwana seksualizacja
Seksualność, oderwana od relacji, odpowiedzialności i kontekstu społecznego, staje się kolejną formą konsumpcji. Kiedy intymność zostaje zredukowana do biologicznej reakcji, relacje stają się tymczasowe i powierzchowne. Efektem jest erozja zaufania, lojalności i trwałych więzi.
5. Uzależnienie od stymulantów cyfrowych
Zamiast narkotyków chemicznych – dopaminowe zastrzyki z ekranów. Krótkie, dynamiczne treści, notyfikacje, wirale – wszystko zaprojektowane, by podtrzymać ciągłą czujność. Taki strumień bodźców degraduje zdolność do skupienia, prowadzi do nadpobudliwości i zniechęca do głębokiego przetwarzania informacji, np. czytania książek czy refleksji.
6. Dyskredytacja autorytetów i wspólnoty
Rodzice, nauczyciele, duchowni – przedstawieni jako niekompetentni, oderwani od rzeczywistości lub wręcz toksyczni. W ich miejsce: celebryci, influencerzy i algorytmy – czyli autorytety pozbawione odpowiedzialności i wiedzy. Bez zakorzenienia młodzi tracą nie tylko drogowskazy, ale też poczucie tożsamości.
7. Ideologia krzywdy i zwolnienie z odpowiedzialności
Jeśli każdy jest ofiarą, nikt nie jest odpowiedzialny. Wszelkie trudności można przypisać systemowi, innym ludziom, przeszłości. Taka narracja usuwa poczucie sprawstwa, a wraz z nim zdolność do zmiany siebie i świata.
8. Dezintegracja języka jako narzędzia myślenia
Zmieniając znaczenie słów – np. „wolność” jako dowolność, „miłość” jako pożądanie, „tolerancja” jako cenzura – osłabia się zdolność do precyzyjnego rozumienia i komunikacji. Język staje się środkiem manipulacji, a nie myślenia. George Orwell zauważył to z chirurgiczną precyzją.
Podsumowując: jeśli chcesz podważyć fundamenty zdrowego społeczeństwa, nie walcz z młodymi frontalnie – zaoferuj im pozory postępu, namiastkę mądrości i iluzję wolności. Prawdziwa destrukcja nie przychodzi z zewnątrz, tylko od środka – jako wybór, który wygląda jak wyzwolenie.
No i juz to sie dzieje. Wszystko jest relatywizowane, nawet niezmienne natury jak np. płeć. I tutaj nawet SI przyjela popularystyczna postawe, iz jest to indywidualna kwestia.