Marian Mazur (1909–1983) – polski naukowiec zajmujący się elektrotermią i cybernetyką, współtwórca polskiej szkoły cybernetycznej[1].
Opublikował ok. 200 prac naukowych, w tym dwie oryginalne teorie: Cybernetyczna teoria układów samodzielnych (1966) oraz Jakościowa teoria informacji (1970), wydana również w języku rosyjskim w ZSRR (1974) i w języku francuskim w Belgii (1976). Jest autorem Historii naturalnej polskiego naukowca (1970) oraz opublikowanej w 1976 r. książki Cybernetyka i charakter[2].
Najwybitniejszymi osiągnięciami naukowymi w skali światowej prof. Mariana Mazura są dwie jego teorie. Pierwsza to cybernetyczna teoria układów samodzielnych, stawiająca oryginalną koncepcje „układu samodzielnego” zdefiniowanego jako układ, który oprócz zdolności do sterowania się, jaka cechuje automaty, ma zdolność przeciwstawiania się utracie swojej zdolności do sterowania. Te dwa uderzające swoją prostotą postulaty okazały się wystarczające do objęcia zasięgiem wymienionej teorii wszelkich tworów działających w sposób celowy, a więc organizmów, z organizmem ludzkim włącznie, społeczności oraz „maszyn samodzielnych”. Szczególnie frapujące w tej teorii jest przedstawienie procesów myślenia za pomocą czysto fizycznych pojęć, jak energia, potencjał, przewodność itp., bez odwoływania się do obserwacji psychologicznych. Doniosłość takiego ujęcia polega z jednej strony na umożliwieniu zrozumienia fizycznego mechanizmu procesów psychicznych, z drugiej zaś na stworzeniu podstaw do jego technicznej realizacji. W drugiej, znanej już na świecie, jakościowej teorii informacji, zgodnie ze swoimi zasadami, wypracowanymi jeszcze w okresie działalności terminologicznej, M. Mazur nie opierał się na próbie zdefiniowania pojęcia informacji, lecz na analizie procesu sterowniczego i zachodzących w nim zależności. Dzięki temu mógł postawić wiele twierdzeń i przeprowadzić ich dowody, niezależnie od znaczeń przypisywanych słowu „informacja” i od dotychczasowej teorii informacji. W konfrontacji z teoria informacji Shannona teoria M. Mazura okazała się ogólniejsza, doprowadziła bowiem do rozróżnienia informacji identyfikujących, do których odnosi się teoria Shannona, oraz informacji opisujących nie objętych teorią Shannona[3].
Wybrane myśli Mariana Mazura
Instytucją umożliwiającą człowiekowi najdokładniejsze poznanie siebie samego powinna być szkoła. Niestety, szkoła nie tylko tego zadania nie spełnia, lecz przeciwnie, wszystko jest w niej skierowane na uniemożliwienie osiągnięcia takiego celu. Przecież ideałem szkoły jest uniformizacja: wszyscy uczniowie mają nabyć jednakowych wiadomości z każdego przedmiotu bez względu na zdolności i zamiłowania, wszyscy mają zachowywać się jednakowo, być jednakowo pilni, pracowici, posłuszni, jednakowi jak sztachety w parkowym ogrodzeniu. Życie zaczyna się dla nich dopiero po ukończeniu szkoły – wejdą do niego zasobni w mnóstwo zbędnych informacji, a przy tym straszliwie bezradni, gdyż nie nauczono ich poznawania siebie i decydowania o sobie.
Po ukończeniu szkoły uczeń zapomina większości nabywanych w niej wiadomości, ale zapamiętuje najsilniej, że wiedza dzieli się na przedmioty. Nic dziwnego, że potem uważa rzeczywistość za składającą się z kawałków, a jako naukowiec obierze sobie zakres działalności, który będzie traktował jako własne podwórko, nie interesując się całą resztą.
Miarą racjonalnego wykształcenia jest więc nie tyle znajomość szczegółów, ile znajomość związków ogólnych i oparta na niej umiejętność wyrabiania sobie poglądów w poszczególnych sprawach.
Niemal aż do naszych czasów nauka zajmowała się wyłącznie problemami poznawczymi, i to tak dalece, że poznawanie uważano za istotę nauki, zupełnie nie dostrzegając problemów decyzyjnych.
Charakter jest nieprzerabialny. Jedyne, co można zrobić z cudzym charakterem, to przyjąć go do wiadomości.
Zabicie człowieka to zbrodnia, za którą zabójca zapłaci własnym życiem, a co najmniej wieloletnim więzieniem. Zabicie łabędzia to tylko okrucieństwo, sprawca zostanie ukarany grzywną. Zabicie muchy to już tylko przykry widok. Rzodkiewkę zaś wyrywa się z ziemi nie zaprzątając sobie głowy myślami, że przerywa się jakieś życie. Jak widać, im niższy jest poziom uśmiercanego organizmu, tym mniejsze skrupuły moralne. Jest też znamienne, że gdy jakiś naród zabiera się do podbicia innego, zaczyna od zapewnienia, że jest on “niższy”. Tak to człowiek nobilituje się wyższym poziomem własnym i rozgrzesza niskim poziomem cudzym.
Jednolite nauczanie szkolne stwarza sytuacje zgodne z poziomem charakteru tylko uczniom przeciętnie inteligentnym, przeciętnie pojętnym i przeciętnie zdolnym do wszystkiego po trochu.
Nawet mędrzec przemawiający na zgromadzeniu głupców mówi głupio, bo gdyby mówił mądrze, to przez słuchaczy zostałby uznany za głupca, skoro mówi co innego, niż oni myślą. Tym się objaśnia, dlaczego znakomite pomysły, starannie wypracowane i przedyskutowane w gronie doborowych ludzi, przy przedstawieniu na szerokim forum wypadały żałośnie i zostawały ośmieszone. Wielkie zgromadzenia nie służą do tworzenia nowych idei, lecz do powtarzania starych.
W stosunkach interpersonalnych charakter żadnego partnera nie jest dobry ani zły, a tylko charaktery partnerów są zgodne albo niezgodne.
Z preferencji potrzeb określonych parametrami charakteru wynika odpowiedź na pytanie numer jeden każdego człowieka: jak żyć? Starali się na to pytanie odpowiedzieć filozofowie poszukując definicji „szczęścia”, ale była to pogoń za chimerą, bo ażeby człowieka uszczęśliwiać, trzeba przedtem wiedzieć, jaki ten człowiek jest. Zamiast tego filozofowie fantazjowali na temat człowieka „w ogólności”, a definicji szczęścia dali tyle, że z jednakim skutkiem mogliby nie dać żadnej. Kowalski bowiem chce wiedzieć, co uszczęśliwi jego. Nie chce znać definicji „szczęścia”, lecz definicję „szczęścia Kowalskiego”. Nie będzie jej jednak znał, jeżeli nie będzie znał siebie. A tymczasem cóż on wie o sobie osobistego?
___
[1] Wikipedia.
[2] Mikke J., Wizerunki ludzi myślących. Wyd. 2 uzup., Radia i Telewizji, Warszawa 1982 s. 187-214.
[3] Lechowski J., Życiorys naukowy profesora Mariana Mazura (1909-1983). Postępy Cybernetyki, z. 2, R. 10, 1987, s. 7-20.
Add comment