Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia na całym świecie wyłączony zostaje prąd. Nieodwracalnie. Nie ma Internetu, w smartfonie można sobie co najwyżej sprawdzić uczesanie, a żarcie w lodówce ulega powolnemu rozkładowi. Ale to nie wszystko, bo bez prądu znikają też wirtualne pieniądze, a zaskórniaki mogą posłużyć jedynie za papier toaletowy. Rutyna, przyzwyczajenia, wykształcenie i wszystkie osiągnięcia w portfolio nie są warte funta kłaków. Ekonomia wraca do pierwotnej postaci.
Jeśli jesteś popularnym youtuberem, to już nie jesteś. Jeśli jesteś blogerką modową, której udało się dorwać super kieckę podczas promocji Balmaination w H&M, to już nie jesteś. Jesteś bankierem, a liczba zer w saldzie Twojego konta przekracza rozwinięcie liczby Pi? Ups, bez prądu nie zalogujesz się na konto. Jeśli wydaje Ci się, że jesteś w lepszej sytuacji, bo masz dużą posiadłość i własną keję z jachtem, to poczekaj, aż przyjdzie noc. Ktoś na pewno wpadnie na pomysł, aby Cię odwiedzić.
Czymkolwiek byłeś wcześniej, jesteś już tylko czynnikiem oddziałującym wyłącznie na swoje bezpośrednie otoczenie.
Czy dasz radę zapewnić przetrwanie sobie i bliskim, gdy najcenniejszą walutą są Twoje indywidualne zdolności i doświadczenia zakumulowane we wcześniejszym świecie? Czy wykażesz się wystarczającym sprytem, odwagą i mądrością, aby bez łamania kręgosłupa moralnego meandrować między niebezpieczeństwami i pokusami świata, w którym sprawiedliwość przybrała oblicze selekcji naturalnej?
Ok, ale po co to komu?
Zacznę od banałów. Rodzimy się w konkretnym czasie i konkretnej kulturze, które determinują nasze przyszłe oczekiwania oraz stanowią punkt odniesienia dla niemal wszystkiego, co robimy. Okoliczności, w jakich dojrzewamy, stają się swoistym lustrem, w którym przeglądamy się w poszukiwaniu odbicia własnej wartości oraz wartości innych.
Jesteśmy przyzwyczajeni, że świat, który odbieramy bezpośrednio dzięki naszym zmysłom będzie czekał na nas każdego poranka w niezmienionej formie i w razie potrzeby zawsze będziemy mogli wyskoczyć do sklepu zrobić zakupy, a gdy stanie nam się krzywda, pójdziemy na policję lub do sądu albo zwyczajnie zrobimy borutę w Internecie.
Zapominamy, że Europa od zarania dziejów aż do niedawna była jednym wielkim polem bitwy i jeszcze w 1999 roku siły NATO prowadziły naloty na Jugosławię przerywając wiele niewinnych istnień. I działo się to zaraz za naszą granicą. Nie w Gwatemali czy na Oceanie Spokojnym, tylko tuż pod naszym nosem.
Skąd przekonanie, że nas to nie dotyczy?
Ludzie bez kontekstu
Człowiek jest szczęśliwy, gdy zna swoje miejsce w porządku wszechrzeczy. Zniszcz miejsce, a zniszczysz człowieka. Frank Herbert, Diuna.
Człowiek pozbawiony swojego miejsca w porządku wszechrzeczy staje się podatny na różnego rodzaju relatywizmy zacierające granice między dobrem a złem, dlatego wyrwanie go z kontekstu jest ostateczną próbą jego człowieczeństwa. Warto sobie zadać pytanie, czy repertuar umiejętności i wartości, które nabywamy w trakcie swojego życia i przekazujemy dalej potomkom, byłby w stanie zapewnić nam i naszym dzieciom przetrwanie w zupełnie innym, wrogim świecie?
Postawię tezę, że o prawdziwej wartości człowieka świadczą jego czyny podejmowane wobec przeciwności losu i deficytów emocjonalnych, fizycznych i materialnych. Łatwo jest oddać milion złotych na cele dobroczynne, gdy posiada się miliardy. Łatwo jest mówić o szczęściu i motywacji będąc szczęśliwym i zmotywowanym. Łatwo jest dbać o rodziny, bezdomnych i chorych, gdy to obce ręce zmieniają pieluchy, budują domy i podtrzymują umierających, aby mogli wykonać jeszcze jeden krok przed odejściem. O wiele trudniej jest zrobić coś bezinteresownie, własnymi rękami, za swoje pieniądze, a szczególnie, gdy samemu cierpi się na niedostatek.
Zgodzę się, że brzmi to patetycznie, pewnie trochę trywialnie, a ostatecznie każdy się z tym zgodzi, polubi, udostępni i skomentuje, że to święta prawda.
Zanim to jednak zrobicie, zadajcie sobie pytanie:
“Co zrobię, gdy zgaśnie światło”?
I spróbujcie na nie odpowiedzieć 🙂
Add comment