Człowiek posiada naturalną zdolność do wyczuwania hipokryzji, dzięki czemu wielokrotnie i ponad wszelką wątpliwość wykazano, że największy odsetek hipokrytów znajduje się nigdzie indziej jak wśród grup społecznych o odmiennym zdaniu. Odmiennym od naszego. Tę biologiczną prawidłowość odzwierciedla niepisany kod kulturowy, wedle którego bliźni powinni traktować nas tak, jak sami chcieliby być traktowani.
Jeśli nie stać ich na tę odrobinę człowieczeństwa – cóż, biada im.
W dobie mediów masowych demaskowanie hipokryzji stało się czynnością niemal fizjologiczną. Ot, wystarczy włączyć telewizor albo otworzyć dowolną gazetę, aby naładować baterię moralnej wyższości umożliwiającej przeżycie kolejnego dnia bez toksycznej autorefleksji, że my również jesteśmy dalecy od ideału.
Jeśli jednak jakimś cudem opiłek samokrytyki utkwi nam w oku, uciekniemy do krain racjonalizacji:
“I co z tego? Każdy jest dziś hipokrytą”.
Pewnie tak. Ale czyja to wina?
Hipokryzja nie jest jakąś kulturową aberracją, tylko wynikiem konfliktu między różnymi “modułami poznawczymi”, które wykształciły się w toku ewolucji, aby zawiadywać naszymi wyborami.
Na przykład, moduł odpowiedzialny za moralne postępowanie odwiedzie nas od niewierności, ale już moduł odpowiedzialny za prokreację nie tylko nie podniesie żadnych obiekcji przeciwko skokowi w bok, ale wręcz da nam tuzin powodów do dywersyfikacji naszej puli genetycznej (Kurzban 2006).
Takie “rozdarcie” może przyczyniać się do uciążliwych rozterek. Na “szczęście” Twój mózg to przebiegły narząd i każdą głupotę, na którą wpadniesz, zracjonalizuje, a wszelką niekonsekwencję w Twoich zachowaniach, wyborach, poglądach podda odpowiedniej autokorekcie dostarczając Ci spójnej i bezpiecznej opowieści o otaczającym Cię świecie.
Świadomość tego faktu jest o tyle ważna, że po pierwsze otwiera drogę do samodoskonalenia (w sensie społecznym), a po drugie przynosi szereg praktycznych korzyści w postaci:
Skoro już wiemy, na czym polega problem i jakie korzyści płyną z jego rozwiązania, omówmy najpowszechniejsze rodzaje hipokryzji i zastanówmy się, jak się z niej wyleczyć.
Wpierw, czym jest HIPOKRYZJA?
Hipokryzja polega na publicznym głoszeniem jakichś wartości i jednoczesnym unikaniu kosztów związanych ze stosowaniem się do tych wartości.
Crisp i Cowton (1994) proponują następującą typologię hipokryzji:
O ile niekonsekwencja sama w sobie nie musi być od razu równoznaczna hipokryzji, to z pewnością każda forma hipokryzji opiera się na niekonsekwencji. Przyjrzyjmy się teraz z bliska wszystkim wymienionym typom.
Przykładem niekonsekwencji może być nauczyciel ganiący uczniów za trzymanie rąk w kieszeniach, ale robiący dokładnie to samo przy innej okazji, lub szef zwracający uwagę na używanie telefonu podczas spotkań i jednocześnie odpisujący na SMS-a, bo – jak twierdzi – to pilne.
W powszechnej świadomości niekonsekwencja jest niezbędnym składnikiem hipokryzji. Często wystarczy zrobić coś niezgodnie ze wyznawanymi przez siebie wartościami, aby zapracować sobie na metkę hipokryty, co rzecz jasna nie zawsze musi być słuszne.
Czy nauczyciela lub szefa z powyższych przykładów należałoby wrzucić do wora z hipokrytami? Wszystko zapewne zależałoby od ich reakcji na wykazanie im niekonsekwencji. Nie zawsze bowiem jesteśmy świadomi, że nie spełniamy własnych standardów moralnych.
Niekonsekwencję możemy zatem zdefiniować jako:
Udawanie polega na publicznym wyrażaniu aprobaty dla jakiegoś standardu moralnego, w który w rzeczywistości się nie wierzy.
Doskonałym przykładem z literatury jest Tartuffe Moliera (Świętoszek), który dla osiągnięcia osobistych korzyści udawanie autorytetu moralnego zamienia w profesję i sztukę zarazem.
Nieco mniej odrażającym, ale bardziej przystającym do naszej rzeczywistości przykładem może być wnuczek o poglądach skrajnie liberalnych wtórujący dziadkowi w jego konserwatywnych perorach, celem zapewnienia przychylności w zakresie spadkobierstwa.
Udawanie można zatem zdefiniować jako:
każdą ukrytą lub jawną deklarację posiadania cnoty moralnej, której głoszący w istocie nie posiada lub której nie potrafi sprostać, przy jednoczesnym ukrywaniu rzeczywistych cech lub motywacji, szczególnie w celu osiągnięcia korzyści lub uniknięcia kary.
Obwinianie można porównać z udawaniem w ten sposób, że w obu przypadkach hipokryta próbuje wykazać pozorną wyższość moralną nad kimś, jednak w wypadku udawania odbywa się to przez wywyższenie siebie, a w wypadku obwiniania – poniżenie kogoś innego.
Wyrażanie moralnego oburzenia często wynika nie z troski o standardy moralne, tylko z potrzeby poczucia wyższości wobec drugiej osoby.
Ci, którzy chętnie szermują wyrazami potępienia, są nierzadko ekspertami w kategoryzowaniu ludzi i wyznaczaniu arbitralnych granic między ich własnymi występkami a występkami innych (czyt. „aaale to jest inna sytuacja”).
Co ciekawe, hipokryta często nie dostrzega, że standardy, które stosuje wobec innych, można zastosować w takim samym stopniu wobec niego, dlatego nie możemy powiedzieć, że w każdym przypadku obwiniający robi to celowo.
Można zaryzykować stwierdzenie, że częściej nie zdajemy sobie sprawy z własnej dwulicowości.
Nadrzędnym celem obwiniania może być chęć pozbawienia moralnego prawa do wypowiedzi jednej z dwóch współwinnych jakiejś sytuacji stron. W takim wypadku osoba mniej roszczeniowa może ulec naciskowi agresora i wziąć winę na siebie, pozostawiając drugą współwinną stronę sporu poza marginesem podejrzeń.
Jest to szczególnie wyraziste w polityce, w której o wiele surowiej oceniamy występki „wrogiego plemienia”, bez względu na to, czy mowa o korupcji, braku kultury, czy niewywiązywaniu się z obietnic wyborczych (czyt. kłamstwie).
Obwinianie możemy więc zdefiniować jako:
wyrażanie moralnego oburzenia poprzez krytykowanie, poniżanie drugiej osoby lub wytykanie jej winy przez osobę winną innych występków związanych lub nie z winami wskazanymi przez nią.
Samozadowolenie przejawia się w braniu standardów moralnych na poważnie tylko w przypadku drobnych spraw i pomijaniu ich, gdy wymagają większego poświęcenia.
W tym przypadku hipokryta chce mieć poczucie, że jest osobą dorastającą do głoszonych przez siebie (lub grupę) norm i o ile faktycznie może głęboko wierzyć we własną wyższość moralną, to w zakresie czynów nie wyjdzie poza absolutne minimum umożliwiające poczucie spełnienia obowiązku.
Z przykładów „na czasie” warto wskazać żarliwe wspieranie walki ze smogiem przez wygłaszanie publicznych komunałów przy jednoczesnym poruszaniu się po mieście paliwożernym SUV-em lub “pomaganie” potrzebującym przez publiczne krytykowanie państwa, że nie pomaga potrzebującym.
Samozadowolenie jest więc każdą sytuacją, kiedy osoba maluje obraz siebie jako stosującej się do wymagających standardów moralnych, ale wypełnia tylko najlżejsze obowiązki, aby uniknąć wysokich kosztów tych cięższych.
Samozadowolenie można porównać z udawaniem: „udający hipokryta” twierdzi, że posiada jakąś cnotę, aby osiągnąć osobistą korzyść, podczas gdy „samozadowolony hipokryta” faktycznie wierzy w to, co robi, ale porusza się po linii najmniejszego oporu.
Jak wspomniałem na samym początku, własna hipokryzja może przyprawić o ból głowy, dlatego nasz mózg nauczył się skutecznie minimalizować negatywne skutki “dwójmyślenia”.
Za Brownem (1998) możemy wskazać pięć strategii radzenia sobie z kryzysem tożsamości wynikającym ze stosowania podwójnych standardów:
Osoba myśląca krytycznie będzie potrafić w znacznym stopniu wyłapywać powyższe próby usprawiedliwiania własnej niekonsekwencji. Osoba intelektualnie uczciwa będzie dodatkowo w stanie podjąć stosowne kroki, aby przeciwdziałać szkodliwemu wpływowi własnej niekonsekwencji i hipokryzji na swoje (i innych) życie.
Jak?
Proponuję kilka ćwiczeń wzmacniających samoświadomość:
___
[1] Kurzban, R. (2010). Why everyone (else) is a hypocrite: Evolution and the modular mind. Princeton UP.
[2] Crisp, R., & Cowton, C. (1994). Hypocrisy and Moral Seriousness. American Philosophical Quarterly, 31(4), 343-349. Retrieved January 14, 2021, http://www.jstor.org/stable/20009796
[2] Brown J. The Self. Boston: McGraw Hill; 1998.
Zapytałem sztuczną inteligencję, co by zrobiła, gdyby była diabłem i chciała zniszczyć umysły młodych pokoleń.…
Chmury niepewności krążą nad strategicznymi projektami infrastrukturalnymi Polski. Zagrożona jest budowa nie tylko Centralnego Portu…
Rażący brak pluralizmu w TVP za rządów Zjednoczonej Prawicy nie uzasadnia bezprawnego przejęcia mediów publicznych…
Światowa Organizacja Zdrowia dąży do centralizacji zarządzania zdrowiem publicznym w odpowiedzi na pandemię SARS-CoV-2. Proces…
Społeczeństwo bezgotówkowe nie jest niczym nowym w świecie innowacji i postępu, jednak coraz większa inklinacja…
Pandemia SARS-CoV-2 unaocznia nam z niebywałą dramaturgią jak wątła jest granica między światem człowieka cywilizowanego…