Zanim przejdziemy do właściwej części tego artykułu, oceńcie w skali od 1 do 10 swoją zdolność rozumienia tekstu pisanego dostępnego w popularnych magazynach opiniotwórczych lub na wiodących portalach informacyjnych. Zapiszcie wynik na kartce. Wrócimy do tego później.
Ludzie to szczególne stworzenia, ponieważ jeśli nie cierpią na jakąś straszną przypadłość, to są z gruntu przekonani o swojej wyjątkowości przejawiającej się w nietuzinkowym poczuciu humoru, ponadprzeciętnej inteligencji i przynajmniej konkurencyjnej tężyźnie fizycznej. Jeśli kiedykolwiek napinaliście muskuły do lustra po kąpieli lub polubiliście swój własny komentarz na FB uznawszy, że jest okazem kunsztu literackiego i wyznacznikiem najwyższych standardów merytorycznych, to powinniście mieć całkiem dobry punkt wyjścia do dalszych rozważań. A jeśli nie wiecie, o co chodzi, to wyjaśniam, że bynajmniej nie chodzi o popularną postawę “nie znam się, to się wypowiem”, której źródła można by upatrywać w zwyczajnej ignorancji lub arogancji.
Jednak są wśród nas też tacy, którzy posiadając faktyczną wiedzę lub kompetencje w danej dziedzinie, mają skłonność do oceniania swoich zdolności znacznie niżej niż powinni. Zależność tą zauważyli już najstarsi znani nam filozofowie, a później ludzie nauki, polityki czy kultury, których wkład w rozwój naszej cywilizacji był na tyle dostrzegalny, że cytujemy ich myśli na lewo i prawo. Sokrates miał ponoć wiedzieć, że nic nie wie, Darwin wyrażał pogląd, że ignorancja częściej niż wiedza prowadzi do pewności siebie, a Bertrand Russel rozpaczał, że ludzie inteligentni, w przeciwieństwie do głupców, są pełni wątpliwości i niepewności.
Jednak dopiero w 1999 roku jeden z objawów tego zjawiska opisany został przez duet uczonych, od których nazwisk wywodzi się jego nazwa: efekt Dunninga-Krugera.
Jest rok 1995. Niejaki McArthur Wheeler wchodzi do banku w Pittsburgu i bez jakiegoś specjalnego kamuflażu dokonuje rabunku w biały dzień. Wieczorem, zaledwie godzinę po tym, jak nagranie z bankowych kamer trafia do telewizji, oprych zostaje ujęty przez policję. Gdy później funkcjonariusze pokazują Wheelerowi taśmy z nagraniem, złodziej wpatruje się w materiał z niedowierzaniem. “Przecież wysmarowałem się sokiem” – ma ponoć wyartykułować skonfundowany odnosząc się prawdopodobnie do naiwnego przekonania z dzieciństwa, że wysmarowanie się sokiem z cytryny powinno ukryć cechy charakterystyczne jego aparycji.
Wydarzenie to miało ponoć zainspirować dwóch uczonych z Uniwersytetu Cornell w Nowym Yorku – Justina Krugera i Dawida Dunninga – do zbadania, czy ludzie niekompetentni zdają sobie sprawę ze swojej niekompetencji. Aby to sprawdzić, uczeni przeprowadzili cztery eksperymenty, w których ochotnicy mieli wykonać zadania dotyczące poczucia humoru, logiki i gramatyki, a następnie dokonać samooceny swoich wyników oraz określić, jak wypadli w porównaniu do innych uczestników eksperymentu. Rezultaty porównano z obiektywnymi ocenami, których na tym etapie uczestnicy badania nie byli świadomi.
Uczeni zauważyli, że uczestnicy z najniższymi wynikami z reguły przeceniali swoje osiągnięcia i nie byli w stanie dostosować swoich ocen do faktycznego poziomu, nawet gdy pokazano im obiektywne wyniki innych uczestników. Ci, z kolei, którym udało się uplasować na samej górze rankingu, początkowo zaniżali swoje rezultaty, natomiast gdy pokazano im wyniki innych uczestników, byli w stanie odpowiednio dostosować swoją samoocenę korzystając z nowych danych.
Przed ostatnim zadaniem połowie uczestników zaoferowano krótki kurs logicznego rozumowania, podczas gdy druga połowa wykonała zadanie kontrolne nie mające żadnego związku z tematem. Wszyscy następnie zostali poproszeni o ponowną ocenę swoich wyników. Ci, którzy przeszli szkolenie z logicznego rozumowania, byli w stanie z lepszym skutkiem zweryfikować wcześniejsze oceny, co sugeruje, że edukacja ma dodatni wpływ na świadomość własnych kompetencji.
Efekt Dunninga-Krugera to przykład jednego z błędów poznawczych należących do szerszego zjawiska zwanego w psychologii złudzeniem ponadprzeciętności, na które w mniejszym lub większym stopniu wszyscy cierpimy, jeśli nie borykamy się z depresją lub innymi przypadłościami obniżającymi pozytywną samoocenę.
To, że ludzie mają skłonność do zmyślania i koloryzowania, nie powinno być szczególną niespodzianką dla kogokolwiek. Jednak już to, że koloryzujemy niejako z automatu poza kontrolą i świadomością, powinno dać nam wiele do myślenia, szczególnie w dziedzinach, w których lokujemy swoje aspiracje. Efekt DK nie działa bowiem w każdej sytuacji i jeśli poświęciliście chociaż odrobinę swojej energii intelektualnej, aby krytycznie spojrzeć na wszystko, co do tej pory tu spłodziłem, zapewne zauważyliście sporo dziur w całym tym interesie.
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że efekt DK nie jest regułą i nie oznacza, że każda niekompetentna osoba nie zdaje sobie sprawy ze swojej niekompetencji. Uczeń, który jest regularnie ganiony za robienie katastrofalnych błędów ortograficznych z pewnością nie da sobie zbyt wysokiej noty, jeśli zapytamy go o samoocenę talentu pisarskiego. Jednak już uczeń, którego klasa prezentuje ogólnie bardzo niski poziom biegłości w gramatyce nie będzie miał odpowiedniego punktu odniesienia i w kontekście swojego “uniwersum” oceni własne umiejętności w tej dziedzinie wyżej, niż uczeń w pierwszym przypadku.
Ale i tu można znaleźć dziurę. Nie każdemu zależy, aby być ekspertem z gramatyki, a już na pewno nie młodemu erudycie łaciny podwórkowej, dla którego głównym kryterium ewaluacji otoczenia jest masa, z jaką prawy sierpowy wchodzi w kolizję z twarzą odbiorcy.
Wrócę zatem niejako do początku. Każdy z nas ma pewne wyobrażenie siebie. Na owe wyobrażenie składa się wiele cech, przekonań, wierzeń spośród których jedne są opcjonalne dla różnych sytuacji, a inne wszechobecne i niezbędne dla utrzymania integralności uniwersum, w którym rozgrywa się nasza epopeja. W tym sensie dla studenta anglistyki kluczową i niezbędną wartością dla utrzymania spójności wyobrażenia będzie ponadprzeciętna znajomość języka angielskiego, ale już niekoniecznie swahili. Matka zajmująca się wychowaniem swoich pociech umieści w centrum swojego wszechświata przekonanie, że jest przynajmniej przyzwoitą matką, ale już potrzeba bycia skutecznym przedsiębiorcą znajdzie się na peryferium lub poza układem. Młodzieniec w okresie dojrzewania będzie upatrywał swojego miejsca raczej wśród rówieśników niż z rodzicami na kanapie.
I tak dalej. Każda z tych osób zapytana o ocenę swojego miejsca w rankingu kompetencji dotyczących kluczowych wartości utrzymujących spójność jej indywidualnego uniwersum, wskaże miejsce chroniące wyobrażenie siebie przed runięciem. I zrobi to zupełnie uczciwie, nieświadoma tego, że najprawdopodobniej nie posiada odpowiednich kompetencji, aby dokonać rzetelnej oceny swoich kompetencji czy uświadomić sobie brak tej zdolności.
Powszechność występowania efektu Dunninga-Krugera czy złudzenia ponadprzeciętności wśród ludzi ma swoje konsekwencje, a uświadomienie sobie ich istnienia może być szokujące. Ale i to tylko pod warunkiem, że wykrzesamy z siebie na tyle samokrytyki i pokory, że przyjmiemy na klatę własne ograniczenia. W każdym innym wypadku nie tylko spłynie to po nas jak woda po ściankach muszli klozetowej, ale może też wywołać efekt odwrotny i jeszcze bardziej zabetonować nasz intelektualny bunkier przed powiewem zdrowego rozsądku.
Zacznijmy od najprostszych, zdawałoby się, rzeczy. Na początku tekstu zapytałem Was o ocenę własnych zdolności rozumienia tekstu pisanego. Najprawdopodobniej duża większość Waszych odpowiedzi oscylowała w granicy 7 lub 8, natomiast tylko nieliczni ocenili się poniżej 5 lub powyżej 8. Z matematycznego punktu widzenia oczywiście możliwe jest, że 90% ludzi na świecie rozumie tekst pisany na poziomie ponadprzeciętnym, jednak zgodzicie się zapewne, że nie jest to liczba realistyczna.
Ale dlaczego akurat 7 lub 8? Rozumienie tekstu pisanego to zdolność, która świadczy o naszym intelekcie, a nikt nie lubi czuć się gorszy w tej dziedzinie. Jednak nie posiadając żadnego punktu odniesienia, musimy zastosować inne kryterium. W tym wypadku tok rozumowania z reguły wychodzi z założenia, że z pewnością jesteśmy powyżej przeciętnej, a więc powyżej 5, jednak 6 to zdecydowanie zbyt blisko przeciętnej, a 9 i 10 mogą zakrawać na arogancję i mało kto uwierzy, że jesteśmy tak dobrzy. Jedyne bezpieczne wartości, które stawiają nas powyżej innych, ale też pokazują, że mamy do siebie dystans i pewnie trochę samokrytyki w stosunku do własnych zdolności, to 7 i 8.
Sami widzicie, że taki tok rozumowania, pomimo, że zdrowy dla naszego samopoczucia, nie ma żadnego związku z merytoryczną oceną własnych kompetencyj. Więcej, gdyby przeprowadzić ogólnopolski test rozumienia tekstu pisanego, wyniki byłyby zdecydowanie bardziej zróżnicowane i wielu z nas, którzy są przekonani o swoich ponadprzeciętnych kompetencjach, musiałoby zrewidować niektóre z tych wyobrażeń.
Przeciętność to nic złego. Dopóki jesteśmy świadomi własnych ograniczeń i patrzymy krytycznie na swoje możliwości, umiejętności czy wiedzę, dopóty nie stoimy w miejscu i trudniej złapać nas w sieci propagandy, złych intencji czy w końcu obciachu. Pytanie tylko, jak to zrobić, jeśli środowisko, w którym żyjemy, nie stymuluje w nas krytycznego myślenia?
Fakt jest taki, że jeśli dorastacie w otoczeniu cheerleaderów przeciętności, to macie dużą szansę, że przeżyjecie dwadzieścia kilka lat w błogiej nieświadomości, aż w końcu traficie do Warsaw Shore albo Idola i Wasze wyobrażenia zostaną w brutalny sposób zweryfikowane przez jakąś niesympatyczną iterację Kuby Wojewódzkiego lub facebookowe grono ekspertów od SWAGu.
Właściwie to wystarczy kochająca rodzina i grono przyjaciół, którzy hurraoptymistycznie będą wspierać Was we wszystkich Waszych dążeniach, wierząc, że podstawa sukcesu to motywacja i wiara w siebie. Lub ze zwyczajnej przyzwoitości. Jeśli zatem nie spotkamy na swojej drodze ludzi, którzy powiedzą nam wprost, że jesteśmy do dupy, bo w rzeczywistości jesteśmy, to wówczas mamy szansę obudzić się w jednym z wymienionych programów spoglądając na jurora wymiotującego obelgami na nasz temat.
Jeśli zaś udało Wam się uniknąć tego nieszczęsnego losu i teraz czytacie mój artykuł, bo daliście się nabrać na chwytliwy tytuł, to poświęćcie trochę czasu i zastanówcie się, czy czasem sami nie padliście ofiarą iluzji ponadprzeciętności.
A jeśli nadal macie wątpliwości, to rekomenduję rozpoczęcie praktykowania krytycznego myślenia, które nie tylko pozwoli Wam z pokorą i dystansem spojrzeć na siebie i swoje dokonania, ale również nauczy Was weryfikowania docierających do Was informacji, dzięki czemu nie dacie się wmanipulować w kłopotliwe i szkodliwe sytuacje.
___
[1] Kruger, Justin; David Dunning (1999). “Unskilled and Unaware of It: How Difficulties in Recognizing One’s Own Incompetence Lead to Inflated Self-Assessments”. Journal of Personality and Social Psychology 77 (6).
Nowinki technologiczne zawsze wzbudzały strach. Druk miał zniszczyć autorytet wiedzy, telewizja - prowadzić do “gnicia…
Drogi Wyborco, Drogi Rodaku, W przededniu wyborów chciałbym poprosić Cię o coś więcej niż tylko…
Dziś, w obliczu kolejnych wyborów prezydenckich w Polsce, nie sposób uciec od refleksji nad tym,…
Richard Feynman, laureat Nagrody Nobla, błyskotliwy fizyk i jeden z najbarwniejszych popularyzatorów nauki XX wieku,…
W dobie, gdy każdy może być internetowym ekspertem, a publiczny dyskurs przypomina raczej Fame MMA…
Ministerstwo Zdrowia planuje ścigać „dezinformację medyczną” i penalizować „pseudomedycynę”. Dla jednych to triumf nad szarlatanerią,…