Myślenie, podobnie jak serek wiejski czy obuwie trekkingowe, może być wysokiej i niskiej jakości. O ile jednak skład serka wiejskiego można sprawdzić na etykiecie, a jakość butów wyjdzie w „praniu”, to z myśleniem nie jest już tak kolorowo. Wynika to z prostego, ale niekoniecznie popularnego faktu: tak jak ameby i orangutany, podlegamy biologicznym mechanizmom determinującym nasze zachowania, a kluczowym dla jakości myślenia objawem tych mechanizmów są błędy poznawcze, z których istnienia niemal zupełnie nie zdajemy sobie sprawy.
Przykładem popularnych błędów poznawczych, których lepkie macki skutecznie powstrzymują nas przed rozwojem intelektualnym, są np. poleganie wyłącznie na autorytecie (efekt autorytetu) czy opieranie się w rozumowaniu na widocznych danych z pominięciem tych niedostępnych (błąd przeżywalności lub selekcji danych). A teraz wyobraźcie sobie, że podobnych błędów jest dziesiątki i zdecydowana większość z nas pada ich ofiarą zarówno w rutynowych czynnościach jak i wobec życiowych decyzji, którym poświęcamy znaczną część dostępnego arsenału intelektualnego.
Na jakość myślenia wpływają też inne czynniki, które w większym lub mniejszym stopniu są ze sobą wzajemnie powiązane. Należą do nich m. in.:
Podsumowując powyższe rozważania, nie będzie zatem przesadą stwierdzenie, że życie człowieka to zindywidualizowana iluzja na masową skalę, której poddajemy się bezwiednie celem zminimalizowania stresu środowiskowego. Wszystko inne wynika tylko i wyłącznie z tego, a same rozważania nad istotą i użytecznością krytycznego myślenia sprowadzają się nomen omen do minimalizacji niepotrzebnego, z punktu widzenia racjonalności, stresu. Po mojemu: obrony przed głupotą ludzką – własną i cudzą.
Nie miejmy wątpliwości, że nie da się w obiektywny sposób zmierzyć, czy delikwent jest już mądry czy jeszcze tkwi w czarnej jak noc głupocie. Jeśli ktoś twierdzi, że jest to możliwe, to jest szarlatanem próbującym obracać trybikami przemysłu perswazji.
Co zatem można określić? Na szczęście bardzo dużo!
W pierwszej kolejności spróbuj ustalić, czy lub jak często praktykujesz poniższe zachowania:
Powyższe są zaledwie drobiną kurzu w szafie intelektualnego zaniedbania. Niestety nie wystarczy zwyczajnie odpowiedzieć na te pytania, aby stać się mądrzejszą osobą. Przede wszystkim trzeba odpowiedzieć na nie uczciwie. Biorąc pod uwagę, że większości z nas wydaje się, że jesteśmy tytanami myślenia, to zmiana nawyków myśleniowych z pewnością nie będzie piknikiem. Przynajmniej na początku. Gdy już dostrzeżemy zalety zdystansowanego patrzenia na świat, ciężko będzie nam wrócić do życia w grzechu.
Nie mam wątpliwości, że myślenie boli, a sama praca intelektualna stanowi jedną z najmniej przyjemnych, jeśli nie najcięższych. Nie ma znaczenia, czy jesteś uczniem szkoły podstawowej, matką wychowującą dzieci, liderem, managerem czy doktorem habilitowanym prestiżowego uniwersytetu. Samo pisanie dysertacji, czytanie książek czy częste rozmyślanie na tematy mniej popularne nie oznacza, że jesteśmy wprawnymi myślicielami. Podobnie jest z wiedzą – możesz być chodzącą biblioteką, a bez dyscypliny intelektualnej stać Cię będzie co ewentualnie na recytację cudzych mądrości.
A wszyscy wiemy, że nie w tym rzecz. Na cholerę zatem komukolwiek to całe krytyczne myślenie i dyscyplina intelektualna? Powodów jest multum, a tu wymienię subiektywnie najważniejsze.
Po pierwsze tego wymagają czasy. Nigdy przenigdy w historii jakiejkolwiek znanej nam cywilizacji jakościowa wiedza nie była tak powszechnie dostępna dla każdego bez wyjątku. Dziś przeciętny gimnazjalista wie na temat świata więcej niż większość wybitnych myślicieli z czasów zamierzchłych. Ba!, jestem przekonany, że sam Isaac Newton nie posiadał tak ogromnego zasobu wiedzy, jaki posiada przeciętny biesiadnik spod monopolowego. I tu wracamy do punktu wyjścia – nie wiedza czyni geniusza, a zdolność jej owocnego wykorzystania, którą niewątpliwie posiadali Newton, Einstein czy Darwin. Skoro zatem wiedza jest na wyciągnięcie ręki, a zaledwie promil ludzkości potrafi z niej korzystać, to nabycie takiej zdolności daje nam piramidalną przewagę życiową.
Po drugie, z powszechności wiedzy wynika też łatwość manipulowania informacją. Nie muszę chyba nikogo usilnie przekonywać, że manipulacja służy tylko manipulantowi, a zdolność identyfikowania półprawd, ćwierćprawd i trzeciego rodzaju góralskiej prawdy może uchronić nas przed zgubnym wpływem niecnych zamiarów niedobrych ludzi, mediów, instytucji.
Po trzecie, jakościowe myślenie pozwala zaoszczędzić czas i nerwy, ponieważ jest nierozerwalnie związane z umiejętnym zarządzaniem emocjami, które są głównym powodem podejmowania pochopnych decyzji. Dzięki wprawnemu oddzielaniu emocji od decyzji można wybierać mądrze, odpowiedzialnie i skutecznie.
Po czwarte, bez względu na to, czym zajmujemy się w życiu, zdolność skutecznej oceny własnych myśli pomaga zbudować trwałe poczucie własnej wartości, wzmocnić osobowość i nadać celowość własnym działaniom.
Po piąte, jakościowe myślenie jest warunkiem koniecznym zdrowego funkcjonowania wszystkich społeczeństw demokratycznych. Czy takie demokracje współcześnie w ogóle istnieją to kwestia dyskusyjna. Tym bardziej trzeba się wziąć do roboty.
Tekst jest pierwszą częścią cyklu Poradnik Myślenia Krytycznego.
Ministerstwo Zdrowia planuje ścigać „dezinformację medyczną” i penalizować „pseudomedycynę”. Dla jednych to triumf nad szarlatanerią,…
Zapytałem sztuczną inteligencję, co by zrobiła, gdyby była diabłem i chciała zniszczyć umysły młodych pokoleń.…
Chmury niepewności krążą nad strategicznymi projektami infrastrukturalnymi Polski. Zagrożona jest budowa nie tylko Centralnego Portu…
Rażący brak pluralizmu w TVP za rządów Zjednoczonej Prawicy nie uzasadnia bezprawnego przejęcia mediów publicznych…
Światowa Organizacja Zdrowia dąży do centralizacji zarządzania zdrowiem publicznym w odpowiedzi na pandemię SARS-CoV-2. Proces…
Społeczeństwo bezgotówkowe nie jest niczym nowym w świecie innowacji i postępu, jednak coraz większa inklinacja…
View Comments
Swietny temat, wlasnie czegos takiego potrzebowalam i z niecierpliwoscia czekam na kolejne czesci!
Mam 2 pytania. Po pierwsze, czy sa jakies ksiazki czy podreczniki (najlepiej z cwiczeniami), ktore pomoglyby w nauce krytcznego myslenia? Po polsku szukalam, ale nie moglam niczego znalezc. Moglbys cos polecic?
Drugie jest troche luzno zwiazane z tematem. Czy warto dyskutowac z nieracjonalnymi ludzmi? Bo w dyskusjach zdarzalo mi sie uslyszec, ze np. nie wierze nauce, ze naukowcy nie maja pojecia o prawdziwym zyciu (czyli nauka sobie, a zycie sobie), a ja wiem, co widze itp. W takim momencie czuje, ze mam zwiazane rece...
Cześć, na wstępie dziękuję za komentarz. Miło wiedzieć, że są ludzie, którzy faktycznie interesują się rozwijaniem krytycznego myślenia.
Odpowiadają na Twoje pytania:
1. Co do zasady korzystam tylko z angielskojęzycznych źródeł, a wynika to z tego, że większość swojego życia "naukowego" czytałem po angielsku i jest mi łatwiej rozumieć skomplikowane zagadnienia niż po Polsku. Niestety więc nie mogę polecić żadnej książki, aczkolwiek mam głęboką nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będą mógł wydać własny podręcznik z tej dziedziny. Po Polsku :)
2. Pytanie jest zbyt ogólne, aby na nie odpowiedzieć. Osobiście uważam, że próba merytorycznej dyskusji nigdy nie jest złym pomysłem, jeśli naszym celem jest dotarcie do prawdy, a nie postawienie na swoim. Wzbraniałbym się przed oceną, czy rozmówca jest racjonalny czy nie. Jeśli jednak przejawia symptomy, o których piszę w tekście powyżej, warto wówczas wykorzystać taką dyskusję nie tyle do przekonania drugiej osoby, co do sprawdzenia własnej dojrzałości intelektualnej, poznania wzorców nieobiektywnych zachowań, szukania niestandardowych rozwiązań argumentacji, etc. Zamiast czuć, że masz związane ręce, spróbuj postawić się w sytuacji drugiej "nieracjonalnej" osoby, aby zrozumieć, dlaczego jest, jaka jest. Tylko rozumiejąc mechanizmy funkcjonowania "irracjonalności" można znaleźć sposób, na jej pokonanie.