Demagog, popularny serwis fact-checkingowy, opublikował niedawno artykuł “Kto wierzy w teorie spiskowe? Nikt nie jest wolny od ryzyka“, w którym usiłuje wyjaśnić, dlaczego wierzymy w teorie spiskowe. To, co przykuło moją uwagę, to bynajmniej nie hipotezy na temat owych przyczyn (które są niczym więcej jak hipotezami opartymi na wątłych badaniach), ale sama definicja, z której Demagog wychodzi w swoich rozważaniach – szkodliwa i wprowadzająca w błąd.
Tak Demagog definiuje “teorię spiskową”:
Pod pojęciem „teoria spiskowa” zwykle rozumiemy tezę, że grupa o niecnych zamiarach steruje wydarzeniami i zataja fakty dla własnych korzyści. Na myśl mogą przychodzić tu takie przykłady, jak: teorie o płaskiej Ziemi czy o kontrolowaniu pogody przez HAARP.
Brzmi rozsądnie? Wydaje się, że tak. Definicja zgrabna, wyrazista i łatwa do przyjęcia. Jednak na tym właśnie polega jej przewrotność. Jak każda powierzchowna definicja, zawiera pułapkę – redukuje złożoną rzeczywistość do prostej, zbyt wygodnej etykiety.
Weźmy choćby przykład teorii o płaskiej Ziemi czy kontroli pogody przez instalacje HAARP. To prawda – mamy tu grupę, złą intencję i ukrywanie faktów. Ale czy podobnie można traktować faktycznie odkryte spiski, które przez lata uznawano za nierealne? Historia aż roi się od przykładów, które przeczą prostym klasyfikacjom.
We wszystkich przypadkach mamy do czynienia ze “sterowaniem wydarzeniami” albo “zatajaniem faktów dla własnych korzyści”. Czy intencje aktorów tych spisków zawsze były „niecne”? Może tak, a może nie. Zależy jak na to spojrzeć. Raczej kierowała nimi chęć zysku, ochrony prestiżu nauki lub własnych karier. Jednak mechanizm był niemal identyczny – próba narzucenia wygodnej narracji i ukrycia niewygodnych faktów.
Tymczasem definicja „teorii spiskowej” jako narracji snutej przez osoby z obsesją na punkcie złowieszczych elit stwarza fałszywy obraz rzeczywistości. Zamyka drogę do rozsądnego dyskutowania o realnych problemach i wyklucza racjonalną krytykę władzy, autorytetów, czy korporacji. W końcu, skoro każda sugestia o skrytych działaniach wpływowych grup jest „teorią spiskową”, w praktyce każde podejrzenie można z łatwością zbagatelizować.
Nie chodzi wcale o to, czy posiadamy absolutne dowody. Nauka, polityka czy dziennikarstwo śledcze często operują hipotezami opartymi na racjonalnych przesłankach – precedensach, dokumentach, motywach czy śladach finansowych. Kluczowa różnica polega na tym, czy dana teoria jest falsyfikowalna – czyli czy istnieje sposób, by ją potwierdzić lub obalić. Hipotezy oparte na dowodach pośrednich, ale możliwych do zweryfikowania, różnią się fundamentalnie od teorii opartych na czystej wierze i założeniu wszechobecnego zła.
Zamiast więc wrzucać wszystkie teorie do jednego worka, potrzebujemy bardziej precyzyjnego narzędzia – sceptycznego, lecz otwartego podejścia, które nie pozwala łatwo zbywać racjonalnych wątpliwości jako zwykłego spiskowego myślenia. Racjonalna spekulacja to nie grzech ani oznaka paranoi. To sposób, w jaki zdrowe społeczeństwo broni się przed nadużyciami władzy.
“Nadchodzi [...] pełna kontrola i inwigilacja Twojego życia”. I to już od 2026, kiedy “każdy…
Nowinki technologiczne zawsze wzbudzały strach. Druk miał zniszczyć autorytet wiedzy, telewizja - prowadzić do “gnicia…
Drogi Wyborco, Drogi Rodaku, W przededniu wyborów chciałbym poprosić Cię o coś więcej niż tylko…
Dziś, w obliczu kolejnych wyborów prezydenckich w Polsce, nie sposób uciec od refleksji nad tym,…
Richard Feynman, laureat Nagrody Nobla, błyskotliwy fizyk i jeden z najbarwniejszych popularyzatorów nauki XX wieku,…
W dobie, gdy każdy może być internetowym ekspertem, a publiczny dyskurs przypomina raczej Fame MMA…